Prezes giełdowej spółki nie wyklucza, że sprawa z Narodowym Centrum Sportu znajdzie swój finał w sądzie
Akcjonariusz Qumaka-Sekomu nieprędko otrzymają dywidendę z zysków za 2011 r. Pieniądze przeznaczone na ten cel (7,78 mln zł czyli po 0,75 zł na akcję), zgodnie z decyzją czerwcowego walnego zgromadzenia, trafiły na kapitał rezerwowy. Mają być uwolnione (czyli trafić do udziałowców) gdy Qumak-Sekom otrzyma pieniądze należne za prace teletechniczne wykonane przy budowie Stadionu Narodowego w Warszawie.
Giełdowa spółka dochodzi zaległych sum (chodzi o kilka milionów złotych) nie od bezpośredniego zleceniodawcy (konsorcjum Hydrobudowy Polskiej i Alpine) ale od zamawiającego, czyli Narodowego Centrum Sportu. Na początku lipca podpisała (razem z Elektrobudową i firmą Agat) z tym partnerem porozumienie dotyczące uregulowania zaległości. – NSC, mimo porozumienia, nie kwapi się z oddaniem naszemu konsorcjum pieniędzy. Myślę, że nie będziemy mieli wyjścia i skierujemy sprawę do sądu – mówi Paweł Jaguś, prezes Qumaka-Sekomu. Przyznaje, że nie liczy na szybki finał sporu. – Nasi udziałowcy będą musieli poczekać na dywidendę za 2011 r. – oświadcza.