Ostatnia w tym tygodniu, miesiącu i kwartale sesja (w piątek warszawski parkiet nie pracuje), zaczęła się w Warszawie od spadku indeksów. Taki scenariusz był bardzo prawdopodobny. Znaczna część inwestorów z przymrużeniem oka podchodziła bowiem do środowych zwyżek na naszym parkiecie. WIG 20 zyskał wówczas aż 1,35 proc. co było najlepszym wynikiem na Starym Kontynencie. Niskie obroty, wynoszące ledwo 0,6 mld zł jednoznacznie pokazywały, że skok notowań był dość przypadkowy i bynajmniej nie stanowił zapowiedzi poprawy trendu w dłuższej perspektywie. Inne parkiety europejskie, w tym wiodące, kończyły środę na sporych minusach za sprawą rozczarowujących informacji makroekonomicznych, w tym słabej aukcji włoskich obligacji.
Nastrojów inwestorom nie zdołał nawet poprawić w miarę spokojny finał wczorajszych notowań za oceanem. Główne indeksy giełdy nowojorskiej zaczęły co prawda dzień na sporych minusach, ale na zamknięciu S&P tracił tylko 0,06 proc. a przemysłowy Dow Jones o 0,23 proc.
Negatywne sentymenty udzieliły się też inwestorom azjatyckim. Przyczynił się do tego słaby odczyt o lutowej sprzedaży detalicznej w Japonii, która była o 2,3 proc. niższa niż rok wcześniej. W reakcji giełda w Tokio spadła dzisiaj o 1,26 proc. Parkiet w Szanghaju zanurkował aż o 2,82 proc.
W Warszawie na otwarciu WIG 20 zniżkował o 0,72 proc. do 2368,15 pkt. WIG tracił 0,46 proc. do 45041,97 proc. W dół ciągnęły rynek PKN Orlen (w środę był liderem wzrostów), który taniał o 3,2 proc. Bank Handlowy spadał o 2,4 proc. Ponad 1 proc. spadały też wyceny JSW i BRE Banku. Najlepiej, zyskując blisko 1 proc., prezentował się Eurocash. Po 10 minutach obroty wynosiły tylko 20 mln zł. Przedświąteczna sesja nie zachęca do większej aktywności. Mimo to w ostatnich godzinach handlu możemy być świadkiem lekkiego pompowania wycen części spółek. Nie można zapominać, że dzisiejsza sesja jest ostatnią w tym kwartale co dla części dużych inwestorów finansowych może być pokusą do poprawienia słabych statystyk z całych pierwszych trzech miesięcy.
Na innych parkietach europejskich, które, jak już wspomniano, nie zaliczyły środy do udanych, czwartek zaczął się znacznie lepiej niż w Warszawie. Giełda niemiecka rosła o 0,05 proc., francuska o 0,15 proc. a brytyjska o 0,1 proc. Do poprawy nastrojów przyczyniły się istotnie lepsze od oczekiwanych dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech, która w lutym była o 0,4 proc. wyższa niż miesiąc wcześniej choć prognozy zakładały 1-proc. spadek. Jeszcze przed godz. 10 na rynek trafią kolejne doniesienia zza Odry o marcowym bezrobociu.