Czarne chmury nad GPW

Słabość warszawskiej giełdy na tle rynków rozwiniętych trwa od kilku lat. Do tej pory tłumaczona była głównie defensywnym charakterem indeksu WIG20.

Publikacja: 09.12.2015 05:00

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji, UI TFI

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji, UI TFI

Foto: Archiwum

Niestety, po latach gorszego zachowania polskich akcji inwestorzy nie doczekali się odrobienia strat i zmniejszenia narastającego – m.in. do giełd europejskich – dystansu. Przeciwnie, stanęliśmy w obliczu przyspieszenia spadków na GPW.

Przyczyna? Znaczny wzrost ryzyka politycznego, który kładzie się cieniem na warszawskiej giełdzie. Jak pokazała rzeczywistość, przedwyborcze zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości dotyczące opodatkowania banków i hipermarketów (obecnie idącego w kierunku podatku naliczanego od wysokości obrotów, a nie powierzchni sklepu) okazały się jedynie „przystawką".

Obawy inwestorów budzi już nie tylko zapowiedziane opodatkowanie aktywów banków stawką 0,39 proc. w skali roku. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że jeszcze wyższą stawkę zapłacą firmy ubezpieczeniowe (0,60 proc. w skali roku). W rezultacie akcje lidera tego segmentu – PZU, które wydawały się dotąd bezpieczną inwestycją – zareagowały silną przeceną.

W zapomnienie odeszła też jedyna zapowiadana przez rząd ulga podatkowa – zawieszenie podatku od kopalin. Reakcja kursu akcji KGHM była oczywista.

Obecnie głównym problemem jest ten, że wartość spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa (przede wszystkim energetycznych) staje się coraz trudniejsza do oszacowania. I to nie tylko ze względu na sygnalizowaną pomoc w ratowaniu nierentownych kopalń. Włączenie sektora energetycznego oraz PKO BP, PZU i KGHM do wehikułu inwestycyjnego generalnie wprowadza dodatkowe ryzyko do wyceny akcji tych spółek.

Jakby tego mało, ciągle w grze pozostaje kwestia przyszłości II filara. Aktywa OFE, około 150 mld zł, są łakomym kąskiem dla rządu i można sobie wyobrazić włączenie ich do tworzonego państwowego wehikułu inwestycyjnego. Stanowiłoby to istotny problem dla polskiego rynku akcji, bo w jednym momencie wzmocniłoby to stronę podaży, a z drugiej strony, zniknąłby potencjalny popyt. Ponadto likwidacja II filara miałaby silny wpływ nie tylko na notowania dużych, ale także małych spółek.

Po tak silnych spadkach, jakie nastąpiły na GPW w ostatnich tygodniach (WIG20 spadł do poziomów obserwowanych w 2009 r.) powstaje pytanie, czy wyceny są już dostatecznie atrakcyjne i czy nie nadszedł czas na zakupy. Odpowiedź niestety nie jest prosta, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę nagromadzenie elementów niepewności.

Giełda
GPW czeka na nowy impuls
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Wokół zwyżki, a krajowy rynek dalej swoje
Giełda
Analiza poranna – Dziś inflacja z USA
Giełda
WIG20 z podwójnym szczytem. Prawie 20-proc. przecena 11 bit studios
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
Indeksy w Warszawie nie palą się do korekty
Giełda
Kolejny rok przewagi USA