Poranek na warszawskiej giełdzie był optymistyczny. Już na starcie WIG20 był 0,6 proc. na plusie i wydawało się, że po wczorajszej przecenie, dzisiaj to byki będą rozdawać karty. Wzrostami nie cieszyliśmy się jednak zbyt długo. Już po godzinie od rozpoczęcia notowań WIG20 oddał cały poranny wzrost i wrócił do poziomu zamknięcia z wczoraj. Od tego momentu jesteśmy świadkami przeciągania liny. Tuż po godz. 12.00 WIG20 był jedynie na symbolicznym plusie. Warto przy tym podkreślić, że nie dotyczy to tylko największych spółek. mWIG40 jest dzisiaj zaledwie 0,1 proc. na plusie, natomiast sWIG80 traci 0,3 proc.

Z pewnością naszemu rynkowi nie pomogły dziś dane z gospodarki. Produkcja przemysłowa w grudniu wzrosła rok do roku o 3,8 proc., ale prognozy mówiły o wzroście rzędu 6,1 proc. Inna sprawa, że dzisiaj i otoczenie za bardzo nie zachęca do zakupów. Na większości europejskich parkietów również jesteśmy świadkami niezdecydowania inwestorów. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 także są blisko poziomów zamknięcia z wczoraj. Warto jednak zauważyć, że mimo utrzymującego się teraz marazmu, DAX na początku dnia ustanowił nowy historyczny rekord na poziomie 13638,9 pkt.

Na razie więc rynki trwają w zawieszeniu. Pytanie co może je z tego zawieszenie wyrwać pozostaje otwarte. W kalendarzu brakuje publikacji, które mogłyby odcisnąć jeszcze piętno na rynku. Wygląda na to, że nie pozostaje nam nic innego jak czekać na początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Być może jakieś interesujące informacje napłyną także z forum ekonomicznego w Davos.

Na rynku walutowym widzimy nieznaczne osłabienie złotego. Za dolara trzeba dzisiaj płacić około 3,82 zł, natomiast euro jest wyceniane na 4,23 zł.