Niewykorzystane szanse lubią się mścić. Tak w największym skrócie można opisać wydarzenia środowej sesji na warszawskim parkiecie. Dzień na GPW zaczął się bowiem optymistycznie i tym samym już na starcie udało się zmazać nieco plamę po wtorkowej przecenie (WIG20 stracił wtedy 0,9 proc.). Nie ważne jednak jak się zaczyna, a jak się kończy. Jeśli weźmiemy sobie do serca tę maksymę, to wnioski po środowej sesji nie są jednak optymistyczne.
Na starcie notowań WIG20 znalazł się 0,6 proc. nad kreską. Jak się jednak okazało było to wszystko na co tego dnia było stać byki. Wystarczyła właściwie godzina handlu, aby indeks największych spółek naszego parkietu cofnął się do poziomu na którym zakończył wtorkowe notowania. Z pewnością nie pomogły nam publikowane dane makroekonomiczne. Produkcja przemysłowa w grudniu w Polsce wzrosła rok do roku o 3,8 proc., ale prognozy mówiły o wzroście rzędu 6,1 proc. Do zakupów nie zachęcała również postawa innych europejskich parkietów. Te również miały problemy z obraniem kierunku.
Po tym jednak, jak WIG20 oddał poranne wzrosty, przeszliśmy do męczącego przeciągania liny. Zmiany były symboliczne, co skutecznie też zniechęcało do handlu. Oczy inwestorów znowu więc zwróciły się w stronę Wall Street. Jeśli miał skądś przyjść impuls do działania to tylko stamtąd. I faktycznie przyszedł. Problem jednak w tym, że wszystko działo się na opak.
Indeksy amerykańskiego rynku zaczęły dzień od wzrostów, ale to nie zachęciło inwestorów na warszawskim parkiecie do akcji. Wręcz przeciwnie...wejście do gry kapitału za oceanu spowodowało, że mocy nabrały niedźwiedzie. W ostatniej godzinie handlu WIG20 zjechał pod kreskę i pozostał tam już do końca dnia. Ostatecznie zamknął notowania spadkiem rzędu 0,5 proc. pod k. Nasz rynek znowu więc nie wykorzystał szansy na odbicie, chociaż patrząc na poranne wzrosty i sygnał z Wall Street wydawać by się mogło, że warunki ku temu sprzyjają. Z drugiej strony stali obserwatorzy giełdowych wydarzeń do słabości naszego rynku zdążyli się już chyba przyzwyczaić.
Głównym hamulcowym naszego rynku znowu były spółki energetyczne. Mocno taniały papiery Tauronu, które zostały przecenione o 3,4 proc. Słabo prezentowały się także akcje PGE oraz PGNiG. Straciły one odpowiednio 1,85 proc. oraz 2,8 proc. Na drugim biegunie znalazły się akcje Dino, który zyskały na wartości 4,6 proc.