Początek dnia mógł jeszcze wskazywać, że popyt faktycznie będzie dominował. WIG20 w pierwszych minutach handlu zyskiwał około 0,7 proc. Szybko jednak te zapędy zostały zatrzymane. Nie minęła bowiem godzina handlu, a indeks największych spółek naszego parkietu znalazła się blisko poziomu zamknięcia z wczoraj. Pojawiło się ryzyko, że niedźwiedzie zechcą przejąć inicjatywę. Na szczęście byki na to nie pozwoliły. Najpierw utrzymały indeks nad kreską, a później wyprowadzona została kolejna kontra. Tuż przed godz. 13 WIG20 znowu zyskiwał około 0,7 proc.
Warto dodać, że nie wszystkie europejskie rynki mają tyle szczęścia co Warszawa. Owszem znajdziemy kolor zielony, ale raczej świeci on umiarkowanie. Francuski CAC40 jest 0,1 proc. nad kreską. Z kolei jednak już niemiecki DAX traci 0,1 proc.
Rynki na razie trwają więc w zawieszeniu, a i przebieg dzisiejszej sesji w Warszawie wskazuje, że sytuacja może zmienić się właściwie w każdej chwili. Tematem numer jeden oczywiście pozostaje rozprzestrzeniający się koronawirus.
Pytaniem najważniejszym jest teraz to, jak poradzą sobie dzisiaj z nim inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj przecena nie ominęła Wall Street, a główne indeksy straciły ponad 1,5 proc. Tym bardziej dzisiejsza sesja będzie miała spore znaczenie. Pogłębienie tej przeceny może okazać się sporym ciosem dla inwestorów w Europie. Odbicie może dostarczyć natomiast paliwa do wzrostów na Starym Kontynencie.
W kalendarzu mamy dzisiaj jeszcze odczyt amerykańskiego indeksu Conference Board. Pytanie tylko czy w obecnych warunkach będzie miał on jakieś większe znaczenie. Na chwilę obecną wydaje się to wątpliwe.