Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Piątkowa sesja niestety nie przyniosła spójnego spadku awersji do ryzyka na świecie. Był on widoczny rano, gdy niezwykle silnym wzrostom indeksów w Europie (DAX testował poziom 9200 pkt.) towarzyszyło odbicie złota powyżej 1500 USD za uncję, spadek rentowności włoskich 10-latek nawet do 1,5% i powrót kursu EURUSD powyżej 1,08. Im dłużej trwał dzień, tym większe rysy pojawiały się jednak na pozytywnym obrazie, najważniejszą z nich były gwałtowne spadki ropy. Główne giełdy europejskie zyskały finalnie od 0,7% (IBEX) do 5,0% (CAC40). WIG20 oddał większość zwyżki i zamknął się 1,3% wyżej, poniżej kluczowego poziomu 1500 pkt., aż 3,3% stracił mWIG40 na fali silnej przeceny m.in. banków, Asseco i Amrestu.
Po zamknięciu handlu w Europie było już tylko gorzej, a S&P500 finalnie straciło 4,3% po wzroście obaw o porozumienie w sprawie stymulacji fiskalnej (jak pokazał weekend, słusznych, Demokraci nie zagłosowali w Senacie za pakietem prezydenta Trumpa, zarzucając mu niewystarczającą ochronę pracowników) i w miarę publikacji kolejnych kasandrycznych prognoz dla amerykańskiej gospodarki. Na czoło wysunął się w nich w weekend członek FOMC, James Bullard, widząc możliwość wzrostu bezrobocia do 30% oraz spadku PKB w 2Q2020 o połowę. Goldman Sachs z kolei podniósł swoją prognozę wzrostu nowych wniosków o zasiłek w tym tygodniu do 2,25 mln.
Niepowodzenie głosowania w Senacie jest głównym powodem ponownego zawieszenia kontraktów futures na amerykańskie indeksy po osiągnięciu maksymalnego dopuszczalnego spadku. W Azji wprawdzie dwuprocentową zwyżką zamknęło się Nikkei, ale Hang Seng tracił w momencie pisania komentarza ponad 4%, a spadki na Sensex są dwucyfrowe. Kontrakty futures na DAX przeceniały się już o 6%, ale w miarę zbliżania się do rozpoczęcia handlu ich ceny rosną. Widać tu pole do dalszego odbicia, zważywszy na możliwe oficjalne ogłoszenie dziś szokującego wielkością pakietu stymulacyjnego dla niemieckiej gospodarki, którego wartość ma przekroczyć 800 mld euro, zostawiając w relacji do PKB daleko w tyle działania rządów innych kluczowych państw.
Na poziomie globalnym dzienne przyrosty nowych przypadków koronawirusa zaczęły przekraczać 30 tys. osób. Europejskie rządy zacieśniają rygory walki z epidemię do granic możliwości (w Niemczech zakazano zgromadzeń więcej niż dwóch osób), a ciężar obaw rynku o dalszy rozwój sytuacji będzie stopniowo przenosił się na USA. Liczba potwierdzonych przypadków w Stanach Zjednoczonych wynosi już 35206 i jest trzecią najwyższą na świecie. Dzienny wzrost nowych zachorowań we Włoszech zaczął się stabilizować na poziomie około 6 tys. dziennie, ale dopóki nie nastąpi jego zauważalny spadek, trudno będzie widzieć w tym coś więcej niż osiągnięcie limitu możliwości diagnostycznych. Początek tygodnia powinien przynieść potwierdzenie stopniowej normalizacji sytuacji na rynku długu i walutowym, oddalenie się dolara od tegorocznych maksimów będzie wsparciem dla globalnych rynków akcji. To powiedziawszy, początek tygodnia zapowiada się na giełdach jako bardzo trudny, a skala strat będzie zależała od tego, czy w USA Senat zaaprobuje stymulus w ciągu najbliższych 48 godzin.
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Wygaśnięcie marcowych derywatów odbyło się w USA na najniższych od grudnia 2016 poziomach. Niedźwiedzie pod koniec tygodnia dokręciły podażową śrubę nie pozwalając na pojawienie się na wykresach popytowych formacji, na bazie których od dzisiaj zaczęłaby się mocna zwyżka na Wall Street. DJIA po przełamaniu psychologicznej bariery 20000 punktów prawdopodobnie celuje w kolejne wsparcie zlokalizowane na wysokości 18k, gdzie oprócz szczytów z 2015.r., także przebiega 50% zniesienia ponad dziesięcioletniej zwyżki zapoczątkowanej w 2009r. Ratunkiem dla byków może jednak okazać się fakt dotarcia przez transportowy indeks DJTA do minimów z 2016.r. oraz kiedyś całkiem nieźle funkcjonujący cykl futures. Na uwagę zasługuje fakt dotarcia przez benchmark szerokiego rynku S&P500 do strefy 38.2% fali ostatniej hossy, jednakże piątkowe close wypadło około 50 punktów poniżej ww. fibowsparcia zatem zachodzi realne ryzyko jego przełamania. Jeżeli okazałoby się, że S&P500 nie zamierza się zatrzymać na bieżących poziomach, wówczas kolejna półka przebiega w okolicy 2000 punktów. Tego typu czarny scenariusz zapewne nie pozostałby bez wpływu na europejskie indeksy, które w ostatnich dniach złapały nieco oddechu, jednakże za wcześnie jest no to, aby na podstawie środowo-piątkowego podbicia stawiać optymistyczne prognozy. Na wykresie WIGu pojawiła się spadająca gwiazda, która wraz z wcześniejszymi dwiema lukami hossy stanowi zachętę dla niedźwiedzi do ponownego ataku i przetestowania marcowego denka.