Ci, którzy liczyli, że czwartkowa sesja przyniesie odbicie notowań po środowych spadkach mogą czuć się zawiedzeni. Byki co prawda próbowały coś ugrać, w pierwszej części dnia to nawet one rozdawały karty na parkiecie, jednak im dalej w las tym sytuacja stawała się gorsza.
Notowania WIG20 zaczął 0,3 proc. nad kreską, dzięki czemu udało się na starcie odrobić część straty poniesionych dzień wcześniej. Problem jednak w tym, że popyt ani myślał iść za ciosem. W pierwszej godzinie to nawet podaż próbowała zaatakować. Jej sukcesem było jednak tylko sprowadzenie indeksu największych spółek nieznacznie pod kreskę. Tutaj znowu aktywował się popyt i wróciliśmy do stanu z początku sesji. Od tego momentu rynek trwał w zawieszeniu czekając na jakiś impuls do działania. W tym oczekiwaniu nie byliśmy osamotnieni. Również na innych europejskich rynkach dominowało niezdecydowanie z nieznaczną przewagą popytu. W połowie sesji niemiecki DAX czy też francuski CAC40 rosły około 0,5 proc.
Problem jednak w tym, że w czwartek próżno było szukać jakieś inspiracji do handlu. Uwaga, po raz kolejny skupiła się więc na Amerykanach. Ci najpierw zaprezentowali nieco gorsze od oczekiwań cotygodniowe dane z rynku, a później Wall Street zaczęła notowania na nieznacznym minusie. Z racji marazmu, jaki panował przez cały dzień, taka dawka informacji wystarczyła jednak by wnieść nieco ożywienia. Do głosu pod koniec dnia zaczęli dochodzić sprzedający akcje. WIG20 zaczął tracić na wartości i właściwie na godzinę przed końcem notowań byki musiały się już godzić z widmem porażki. Ostatecznie WIG20 stracił 0,57 proc.
Głównym hamulcowym w gronie największych firm był Lotos. Akcje tej spółki potaniały o 4,7 proc. Słabo prezentowały się też takie firmy jak: Orange oraz LPP. Ich papiery zostały przecenione odpowiednio o 4,5 proc. i 3,75 proc. Honoru największych spółek po raz kolejny próbował bronić KGHM. Akcje miedziowego giganta zyskały na wartości 3,5 proc. Do wzrostów powrócił też CD Projekt, który zyskał na wartości 1,2 proc.
Spadki zagościły także w segmencie średnich firm. mWIG40 spadł 0,75 proc. Na tym tle brylował natomiast sWIG80, który zyskał 0,5 proc. Warto zwrócić uwagę, że indeks maluchów od dłuższego czasu imponuje siłą. Ze sporą nawiązką odrobił on już marcowe straty, związane z koronawirusową przeceną. Licząc od początku roku stopa zwrotu tego indeksu również wygląda imponująca. Wynosi ona już ponad 20 proc. WIG20 w tym okresie jest około 15 proc. na minusie, natomiast mWIG40 jest 6 proc. pod kreską.