Wyniki zostały negatywnie odebrane przez inwestorów. W efekcie w godzinach przedpołudniowych środowej sesji akcje Groclinu traciły nawet 2 proc.

Spółka zanotowała 1,3 mln zł straty netto w porównaniu wobec 2,1 mln zł zysku wypracowanego w analogicznym okresie poprzedniego roku. Strata na poziomie operacyjnym wyniosła 2,42 mln zł wobec 1,54 mln zł zysku rok wcześniej. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży wyniosły 73,8 mln zł i były o ponad 11 proc. wyższe niż przed rokiem.

- Wzrost ten był niższy niż oczekiwany. Główną przyczyną były niższe zamówienia od klientów w pierwszych dwóch miesiącach roku, dopiero w marcu sprzedaż osiągnęła wyższy poziom. Dodatkowo, duże fluktuacje w poziomie wolumenów zamówień od klientów takich jak Faurecia, Opel i Volkswagen miały bardzo silny wpływ na planowanie produkcji powodując tym samym pogorszenie wydajności i zwiększenie kosztów. W związku z tym EBITDA za pierwszy kwartał 2017 roku była niższa niż w tym samym okresie roku 2016 i wyniosła 1,1 mln zł w porównaniu z 4,4 mln zł w pierwszym kwartale 2016. Dodatkowe koszty pracy w nadgodzinach oraz w dni wolne od pracy, a także koszty zewnętrznego wsparcia produkcji negatywnie wpłynęły na wynik - skomentował Andre Gerstner, prezes i największy akcjonariusz Groclinu.

- Aktualnie prowadzimy negocjacje z naszymi klientami, ponieważ sytuacja ta nie jest możliwa do zaakceptowania z naszego punktu widzenia. W przypadku firmy Opel osiągnęliśmy porozumienie w zakresie dostaw siedzeń produkowanych w Niemczech, co powinno wpłynąć pozytywnie na wyniki w drugiej połowie roku. W przypadku Volkswagena również podpisaliśmy umowę, która powinna przynieść poprawę wyników finansowych w kolejnych kwartałach, włączając w to podpisane porozumienie o prawie pierwokupu. W przypadku Faurecii negocjacje ciągle trwają, liczymy na ich pozytywny efekt, który również pozwoliłby na poprawę wyników w krótkim okresie – dodał szef spółki.