Po zakończeniu procesu przejęcia PGE będzie posiadać 11 proc. udziału zainstalowanych mocy w farmach wiatrowych w Polsce. Spółka jest zmuszona do wykupu nierzadko drogich projektów, bo sama nie może budować własnych, nowych. Wszystko przez wciąż obowiązującą ustawę odległościową.
Zapowiadana przez PGE akwizycja trzech farm wiatrowych o łącznej mocy 84,2 MW ma wzmocnić i tak już silny sektor OZE w spółce. W ub. roku wypracował on 1 mld zł zysku EBITDA. – Z mocą zainstalowaną ponad 770 MW w technologii lądowych farm wiatrowych umacniamy swoją pozycję lidera energetyki odnawialnej w Polsce – mówi Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
Akwizycja trzech lądowych farm wiatrowych oznacza dla Grupy PGE wzrost mocy zainstalowanej w obszarze energetyki wiatrowej na lądzie z 688 MW do 772 MW oraz wzrost udziału w rynku z 9,6 proc do 10,8 proc. (wg danych Agencji Rynku Energii moc zainstalowana farm wiatrowych na koniec 2021 r. wyniosła blisko 7.117 MW).
Farmy będące przedmiotem akwizycji, znajdują się w trzech różnych województwach: województwie kujawsko-pomorskim (FW Radzyń o mocy 36,9 MW), województwie łódzkim (FW Ścieki o mocy 22 MW) i wielkopolskim (FW Jóźwin o mocy 25,3 MW). W sumie aktywa będące przedmiotem transakcji to łącznie 32 turbiny o łącznej mocy 84,2 MW i średniej produkcji rocznej na poziomie 240 tys. MWh, co pozawala zabezpieczyć zapotrzebowanie 120 tys. gospodarstw domowych, czyli miasta wielkości Lublina. Wszystkie nabywane farmy posiadają długoterminowe umowy na zakup zielonej energii elektrycznej, które częściowo zabezpieczają wyprodukowane wolumeny nawet do 2030 r. Farmy do ok. 2030 r. będą korzystać z systemu wsparcia w formie zielonych certyfikatów.
Czytaj więcej
Polska Grupa Energetyczna wierzy, że nie będzie żadnych problemów z wydzieleniem aktywów węglowych ze spółek energetycznych, a strony procesu są w kontakcie z Komisją Europejską. Zarząd PGE podkreśla, że decyzje w tej sprawie wyda jednak polski urząd antymonopolowy (UOKiK).