Pożaru, którym żyło pół Polski, akcjonariusze właściciela spalonego budynku mogli nawet nie zauważyć. Tylko na pierwszej sesji po pożarze hali przy Marywilskiej 44, za który według ministra spraw wewnętrznych i administracji mogli odpowiadać powiązani z Rosją sabotażyści, kurs Mirbudu spadał. Jednak nawet w tamten dzień notowania spółki zamknęły na ledwie nieco ponad dwuprocentowym minusie, a jeszcze przed końcem tygodnia kurs z impetem wyszedł na nowy historyczny szczyt.
Kurs akcji Mirbudu coraz wyżej. Pożar Marywilskiej 44 nie zaszkodzi spółce?
W poniedziałek za jedną akcję zajmującej się generalnym wykonawstwem spółki z siedzibą w Skierniewicach płacono już nawet prawie 16 zł, a według ceny zamknięcia stopa zwrotu za ostatnie cztery lata wynosiła 992 proc. Jak zauważa Krzysztof Pado z DM BDM faktem, że inwestorzy pożarem zbyt mocno się nie przejęli, nie powinien nikogo dziwić.
Czytaj więcej
Fundusze inwestycyjne PZU objęły blisko jedną trzecią akcji sprzedanych przez budowlaną firmę w ofercie.
- Nie mamy jeszcze ostatecznego potwierdzenia, ale rynek oczekuje, że ubezpieczyciel pokryje praktycznie cały koszt odbudowy obiektu. O tym że budynek jest ubezpieczony, Mirbud informował jeszcze w dniu pożaru, a więc zanim po tym zdarzeniu rozpoczął się handel jej akcjami – zauważa analityk.
Pożar rzeczywiście sprawi, że do czasu odbudowy hali spółka nie będzie uzyskiwać przychodów z jej wynajmu – Marywilska 44 odpowiadała za większość przychodów generowanych przez nią w segmencie wynajmu. Jak jednak wskazuje ekspert DM BDM, kurs Mirbudu, którego kapitalizacja przekracza już 1,6 mld zł, wywindowała przeprowadzona w międzyczasie emisja. Operację pozyskania kapitału spółka początkowo zamierzała podzielić na dwie części.