– W pierwszym półroczu osiągnęliśmy wyniki zgodne z naszymi prognozami, a te zakładają wzrost przychodów i wyniku netto w stosunku do okresów porównywalnych – mówi Thomas Lehmann, od 1 lipca prezes i dyrektor zarządzający Libetu. Spółka planuje w tym roku wypracować ponad 297 mln zł przychodów i prawie 32 mln zł zysku netto. Nie oznacza to jednak, że po sześciu miesiącach zrealizowano połowę tego, co założono. Dotychczas grupa zawsze około 40 proc. wpływów realizowała w pierwszym półroczu, a 60 proc. – w drugim. Zarząd zwraca dodatkowo uwagę na ryzyko dotyczące anomalii pogodowych, które w branży materiałów budowlanych mają istotny wpływ na możliwość wykonania prognoz. – Deszczowy lipiec spowodował przesunięcie inwestycji na sierpień–wrzesień. Jednocześnie od początku sezonu odnotowujemy większą sprzedaż, zwłaszcza wysokomarżowych produktów z segmentu premium (wyższej jakości i droższych – red.) – mówi Lehmann. Jakie dokładnie wyniki wypracował Libet, okaże się 31 sierpnia, kiedy spółka opublikuje raport półroczny.
Mimo realizacji założonych prognoz brakuje chętnych na akcje firmy. W piątek inwestorzy byli skłonni za nie płacić tylko 3,8 zł, czyli zaledwie o 0,3 proc. więcej niż w czwartek, kiedy to ich kurs zanotował historyczne minimum.