Po Szymonie Hołowni i Magdalenie Biejat do grona krytyków banków dołączyła m.in. minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Wśród zarzutów związanych z „zaniedbaniami w ochronie praw konsumentów”, postawiła też tezę, że „banki zarabiają absolutnie nadmiarowo na kredytach hipotecznych”.
Szczególnie groźnie w tym kontekście może brzmieć słowo „nadmiarowo”, bo w finansach kojarzy się z czymś złym, co trzeba ukarać. Choćby podatkiem od nadzwyczajnych zysków (tzw. windfall tax), czy jakimiś administracyjnymi regulacjami np. poziomu cen. Zapytaliśmy więc ekonomistów, czy rzeczywiście w Polsce kredytodawcy zarabiają obecnie za dużo, kosztem klientów?
Czy banki zarabiają za dużo
– Zyski banków są rzeczywiście bardzo wysokie, ale w żaden sposób nie są nadmiarowe, nie są wyższe niż powinny być w obecnych warunkach rynkowych – mówi prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
– Nie są uzyskiwane w efekcie jakichś nieuczciwych działań, takich jak zmowa czy inne nadużycia, ani w efekcie jakichś wyjątkowych okoliczności zewnętrznych – podkreśla Orłowski.