#WykresDnia: Nadchodzi czas niedźwiedzi

Ryzykiem jest seria wzrostów na niedźwiedzim rynku, które nie trwają długo, krzywdząc kupujących w dołkach i niszcząc zaufanie inwestorów.

Publikacja: 23.05.2022 09:31

#WykresDnia: Nadchodzi czas niedźwiedzi

Foto: Adobe Stock

Foto: parkiet.com

Ponieważ S&P 500 w piątek spadł na krótko o 20 proc. w stosunku do styczniowego szczytu, bardzo kuszące jest rozpoczęcie próby wywołania końca wyprzedaży. Problem w tym, że spełniony jest tylko jeden z warunków do rajdu: wszyscy się boją. To zadziałało na czas rozpoczęcia odbicia w 2020 roku, ale tym razem może nie wystarczyć.

Inne wymagania są takie, aby inwestorzy zaczęli widzieć sposób na pokonanie wyzwań i aby decydenci zaczęli pomagać. Bez tego ryzykiem jest serią wzrostów na rynku bessy, które nie trwają długo, krzywdząc kupujących w dołkach i jeszcze bardziej niszcząc zaufanie inwestorów.

Ta pewność już jest słaba. Ankiety na temat nastrojów pokazują, że zarządzający funduszami (badani przez Bank of America), inwestorzy prywatni (Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych) i biuletyny finansowe (Investors Intelligence) są już na poziomie ostrożności dotyczącym akcji z marca 2020 r. Opcje, które chronią przed spadkami na rynku, również nie były od tamtego czasu tak popularne. A nastroje konsumentów, mierzone przez University of Michigan, są w rzeczywistości gorsze niż wtedy. W 2020 roku to wystarczyło, bo banki centralne i politycy też się bali. Kiedy wkroczyli, pomogli inwestorom zobaczyć, że przy wsparciu rządu firmy mogą przetrwać.

Tym razem bankierów centralnych nie straszą spadające rynki czy perspektywy gospodarcze, ale inflacja. Oczywiście, jeśli coś poważnego załamie się w systemie finansowym, ponownie skupią się na finansach, a recesja może skłonić ich do ponownego przemyślenia podwyżek stóp procentowych. Ale na razie inflacja oznacza, że spadające ceny akcji są postrzegane jedynie jako efekt uboczny zacieśnionej polityki pieniężnej, a nie powód do powoływania się na „put” Fedu i ratowania inwestorów - pisze ma łamach Wall Street Journal James Mackintosh.

- Nie ma nic magicznego w spadku o 20 proc., zwyczajowej definicji bessy. Ale to się często pojawia: w ciągu ostatnich 40 lat indeks S&P 500 osiągnął dno z około 20-proc. spadkiem między szczytem a dołkiem czterokrotnie, w latach 1990, 1998, 2011 i 2018. Kolejne cztery razy poniósł znacznie większe straty, ponieważ nastała prawdziwa panika - przypomina Mackintosh.

Wspólnym czynnikiem 20-proc. spadków była Rezerwa Federalna. Za każdym razem rynek osiągał dno, gdy bank centralny łagodził politykę pieniężną, a spadek giełdy być może pomagał skłonić Fed do poważniejszego potraktowania zagrożeń niż w przeciwnym razie.

- Obawiam się, że tym razem może być raczej jak w latach 1973-1974. Tak jak wtedy, głównym problemem kraju jest inflacja, spowodowana szokiem związanym z wojną na rynku ropy. Tak jak wtedy, szok inflacyjny miał miejsce, gdy Fed miał stopy procentowe zbyt niskie, biorąc pod uwagę skalę bodźców politycznych dla gospodarki. Tak jak wtedy, ulubione akcje - Nifty Fifty, teraz FANGS i powiązane akronimy -poszybowały w górę w poprzednich latach - przypomina James Mackintosh.

Co najważniejsze, w 1974 r. Fed kontynuował podnoszenie stóp procentowych nawet w czasie recesji, ponieważ starał się dogonić inflację. Rezultatem był ciężki rynek bessy przeplatany niszczącymi tymczasowymi wzrostami, dwoma po 10 proc., dwoma po 8 proc. i dwoma po 7 proc., z których każdy wygasał. Minęło 20 miesięcy, zanim osiągnięto dołek – nieprzypadkowo, kiedy Fed w końcu zaczął poważnie podchodzić do cięcia stóp.

Jak dotąd ten czas nie był tak zły dla akcji, nie tylko dlatego, że gospodarka nie jest w recesji. Jeśli inflacja spadnie, Fed nie będzie musiał podnosić stóp tak bardzo, jak wskazał, co byłoby wielkim dobrodziejstwem dla akcji, które ucierpiały najbardziej.

- Nadal mam nadzieję, że gospodarka okaże się odporna, chociaż minie dużo czasu, zanim będziemy wiedzieć wystarczająco dużo, by zrobić z tego dobry zakład. Mówiąc bardzo prosto, po tym jak zapasy wzrosły ponad dwukrotnie w ciągu dwóch lat, spadek rynku o ponad 20 proc. wydaje się całkowicie prawdopodobny -podsumowuje publicysta.

A według Forbesa bezpośrednią przyczyną niedawnego przyspieszenia spadków notowań akcji są obawy o amerykańskiego konsumenta. Walmart i Target odnotowały rozczarowujące wyniki, a akcje spadły odpowiednio o 20 proc. i 29 proc. w zeszłym tygodniu. Detaliści radzili sobie gorzej w poprzednim tygodniu, a wielu z nich straciło około 20 proc. Ta branża weszła już w okres bessy i obecnie spadła o 36 proc. w porównaniu z rekordowym poziomem z listopada 2021 roku.

Tymczasem w rzeczywistości obaj detaliści odnotowali wyższe przychody (sprzedaż) w porównaniu z kwartałem w zeszłym roku, więc konsument nadal wydaje. Biorąc to pod uwagę, nie wszystko było dobrze, ponieważ obaj odnotowali niższe zyski. Po raz pierwszy w okresie po Cowidzie sprzedawcy detaliczni utknęli z nadmiarem zapasów. Koszty związane z inflacją również odbijają się na ich wynikach. Wreszcie istnieją dowody na to, że konsumenci z niższej półki odczuwają problemy ze względu na wzrost cen.

Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel
Analizy rynkowe
Gotówka dla akcjonariuszy. Firmy coraz częściej stawiają na skupy akcji
Analizy rynkowe
Dlaczego amerykańskie obligacje rządowe zaczęły być ostro wyprzedawane?
Analizy rynkowe
Na amerykańskie obligacje działają dwie przeciwstawne siły, ale stopy procentowe będą spadać