Na wykresie WIG dawno już nie było tak ciekawej sytuacji technicznej. Na krótką metę indeks utknął w konsolidacji, której górna granica przebiega tuż powyżej 42 tys. pkt, dolna zaś w okolicy 41,2 tys. pkt. W piątek WIG uratował się przed wybiciem w dół z owego relatywnie wąskiego przedziału.
Najważniejszym aspektem tej krótkoterminowej konsolidacji (trwającej od prawie trzech tygodni) jest jej znaczenie w średnim terminie, a więc takim, w którym stawką giełdowej gry są nie paroprocentowe, ale co najmniej kilkunastoprocentowe zmiany indeksu. Otóż kluczowy jest tu fakt, że górna granica konsolidacji pokrywa się z górną granicą obszernego trendu bocznego, jaki na wykresie WIG utrzymuje się od czasu sierpniowego krachu. Swoją drogą właśnie ten fakt tłumaczy, dlaczego w ogóle pojawiła się omawiana konsolidacja – ponieważ nie udało się z marszu sforsować ważnej średnioterminowej bariery.
Z takiego układu technicznego płyną ważne wnioski. Gdyby mimo wysiłków strony popytowej doszło do wybicia w dół z konsolidacji, byłby to jasny sygnał, że oddala się perspektywa ataku na poziom oporu, WIG zaczyna zaś pogrążać się w fali spadkowej, która w czarnym scenariuszu mogłaby sprowadzić go aż do dolnej granicy wspomnianego trendu bocznego, czyli w okolicę 36,5 tys. pkt. Byłaby to powtórka wydarzeń z listopada i pierwszej połowy grudnia, kiedy doszło do całkowitego zniwelowania październikowego zrywu kupujących.
Gdyby jednak zamiast do wybicia w dół, doszło do pęknięcia górnej granicy konsolidacji, byłoby to równoznaczne także z wybiciem w górę z półrocznego trendu bocznego. Teoria i doświadczenie podpowiadają zaś, że im dłuższy i nużący jest trend boczny, tym większego i silniejszego ruchu należy się spodziewać po jego zakończeniu. Nie byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby po wyrwaniu się z kajdan, jakie go krępują, WIG w szybkim tempie przebył drogę o długości równej szerokości trendu bocznego, a więc rzędu 5,5 tys. pkt. W ten sposób indeks mógłby się znaleźć powyżej 47 tys. pkt, całkowicie kasując już straty z czasu sierpniowego krachu. To optymistyczny, ale realny scenariusz.
Można racjonalnie podejrzewać, że dla grupującego głównie małe spółki sWIG80 wydarzenia takie oznaczałyby wzrost powyżej 11 tys. pkt. To dawny poziom wsparcia, którego pęknięcie wiązało się z sierpniową paniką.