Rynek złota inwestycyjnego wyhamował

Rynek złota inwestycyjnego wyhamował. Po udanym I kwartale popyt na sztabki wyhamował – oceniają dystrybutorzy. By utrzymać sprzedaż, firmy godzą się na niższe marże. Wszyscy liczą, że odbicie notowań złota w dolarach skłoni klientów do zwiększenia zakupów.

Aktualizacja: 18.02.2017 12:24 Publikacja: 26.05.2012 14:00

Rynek złota inwestycyjnego wyhamował

Foto: Bloomberg

– Oczekujemy, że zainteresowanie kruszcem w Polsce utrzyma się na wysokim poziomie i rynek odnotuje wzrost względem roku poprzedniego. Biorąc pod uwagę dynamikę sprzedaży w I kwartale, podtrzymujemy szacunek wielkości rynku na 5,5 tony w całym roku – deklaruje Mariusz Malec, prezes wybierającej się na NewConnect Mennicy Wrocławskiej.

Rynek złota inwestycyjnego w Polsce raczkuje. W 2011 r. sprzedano około 3 ton sztabek i monet bulionowych (o ich wartości decyduje waga) wobec około 1,5 tony rok wcześniej.

Mennica Polska na czele

Liderem na rynku pozostaje giełdowa Mennica Polska. – I kwartał był bardzo udany, sprzedaliśmy osobom fizycznym 400 kg złota wobec około 180 kg rok wcześniej. Wprowadziliśmy też własne monety bulionowe – w ciągu pięciu tygodni sprzedaliśmy ich około 300. To dużo, ponieważ produkt dopiero co wchodzi na rynek – mówi Mariusz Przybylski, rzecznik spółki.

Lidera coraz szybciej ściga Mennica Wrocławska. Spółka w I kwartale sprzedała prawie 350 kg kruszcu, podczas gdy w całym 2011 r. (firma rozpoczęła działalność w lutym) było to pół tony. – Sprzedaż była na tym samym poziomie, co w końcówce ubiegłego roku, czyli bardzo dobrym – ocenia Malec.

Obecna od niedawna na małej giełdzie Grupa Mennice Krajowe sprzedała w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku około 70 kg kruszcu.

– W I kwartale sprzedaż była nieznacznie mniejsza w stosunku do ubiegłego roku – mówi Bartosz Wojtczak, główny analityk spółki Inwestycje Alternatywne Profit, która również szykuje się do debiutu na NewConnect. Nie ujawnia jednak żadnych szczegółów. W całym 2011 roku firma sprzedała około 65o kg złota.

Marże w dół

– Popyt na złoto zmalał, już w kwietniu i maju był nieco niższy. Wynik I kwartału będzie trudny do powtórzenia, ale będziemy mieć wzrost wobec I kwartału 2011 r. Charakterystyczne dla tego roku jest także to, że spadają marże – mówi Przybylski. Podkreśla jednak, że Mennica Polska jako jedyna  produkuje sprzedawane sztabki, dzięki czemu ma dwie marże – jako producent oraz detalista. W ostatnim czasie firma mogła sobie pozwolić na czasową promocję i sprzedaż pięciogramowych sztabek bez marży handlowej.

– Popyt na złote sztabki i monety inwestycyjne zmniejszył się na całym świecie. Nasza firma nie odczuła tak bardzo tego spowolnienia, ale rzeczywiście popyt nieznacznie się zmniejszył – twierdzi Bartłomiej Knichnicki, prezes Grupy Mennice Krajowe.

– Ostrożność klientów zaczęliśmy obserwować w okolicach marca i kwietnia. Światowe trendy spowodowały, że większość inwestorów postanowiła odłożyć decyzję o zakupie złota, czekając na jeszcze większą przecenę. Uważamy, że warto wykorzystać ten moment na zakupy – mówi Malec. Z uwagi na to, że z roku na rok rośnie koszt wydobycia złota, jest mało prawdopodobne, by notowania osunęły się do poziomu kilkuset dolarów za uncję.

– W II kwartale obserwujemy znaczące zwyżki sprzedaży – przekonuje Wojtczak.

Trend się odwróci?

Według średniej agencji Bloomberg kurs złota na koniec II kwartału ma wynieść 1,7?tys. USD, a na koniec tego roku – 1,84 tys. USD/oz. Dla polskich inwestorów równie kluczowy jest kurs dolara.

Od ostatniego szczytu notowań z końca lutego, złoto potaniało już o niemal 12 proc., do 1,57 dolarów za uncję. Licząc w naszej walucie kurs kruszcu przestał spadać na początku kwietnia, a od końca długiego majowego weekendu metal podrożał o 5,5 proc., do 5,48 zł.

– Oczekujemy, że korekta cen złota powoli się kończy. W efekcie wraz ze wzrostem cen będzie się zwiększał popyt. Szacujemy, że cena złota powinna przebić poziom 1,9 tys. USD za uncję do końca tego roku – ocenia Knichnicki.

– Mamy prognozy z różnych instytucji, mówiące o kursie złota od 1,4 tys. do 2,5 tys. USD/oz. Sądzimy jednak, że w ciągu kilku miesięcy nastąpi wzrost notowań – wobec obecnego poziomu. Pamiętajmy, że w Polsce – ze względu na słabego złotego – kruszec ciągle utrzymuje wysoką cenę – twierdzi Przybylski.

– Wydawałoby się, że kryzys spowoduje brak albo przynajmniej znaczne zmniejszenie wolnych środków przeznaczanych na inwestycje, jednakże wbrew pozorom zainteresowanie metalami szlachetnymi rośnie. Kwestia grecka, kolejne rundy dodrukowywania pieniędzy, doniesienia o przewidywanym, drugim dnie kryzysu – wszystko to owocuje ucieczką do „bezpiecznej przystani", którą niewątpliwie jest złoto – twierdzi Wojtczak. – Eksperci przewidują, że rynki finansowe czekają kolejne wstrząsy. Mówi się, że jesienią warto będzie mieć złoto w swoim portfelu – podsumowuje.

Mocne spadki u liderów

Jak szacuje World Gold Council, w I kwartale globalny popyt na złoto inwestycyjne – sztaby i monety – skurczył się o prawie 17 proc., do 405,6 tony. Prawdziwe tąpnięcie – o 46 proc. – nastąpiło w Indiach. Przyczyną było m.in. zwiększenie cła na kruszec – dodajmy, że wprowadzono również podatek na złotą biżuterię.

Liderami w Europie tradycyjnie pozostają Niemcy i Szwajcarzy. Także i tutaj popyt na sztabki i monety mocno się skurczył – o odpowiednio 43,4 i 28,4 proc. – rok wcześniej inwestorzy chętniej lokowali w kruszec, straszeni kłopotami w strefie euro.

[email protected]

Od połowy listopada 2008 r. do początku września 2011 r. złoto nieprzerwanie drożało – w sumie o 166 proc., do 1895 USD za uncję – ten poziom to historyczny rekord. Od tamtej pory notowania mocno się wahają. Analitycy są jak zwykle podzieleni, jeśli chodzi o prognozy. Średnia oczekiwań zebranych przez Bloomberg mówi o 1840 USD za uncję na koniec roku, jednak widełki są bardzo szerokie. Podczas gdy analitycy Erste spodziewają się 2188 USD, eksperci National Australia Bank tylko 1500 USD/oz.

Ró­żni­ce kur­so­we po­wo­du­ją, że wy­kres no­to­wań zło­ta w na­szej wa­lu­cie wy­glą­da nie­co ina­czej – a w ostat­nich dniach du­żo ko­rzyst­niej. War­to pa­mię­tać, że in­we­sty­cja w zło­to – zwłasz­cza w po­sta­ci szta­bek – nie jest krót­ko­ter­mi­no­wa. Na ra­zie ry­nek jest na ty­le ma­ło płyn­ny, że kru­szec sprze­da­je się spół­ce, od któ­rej zo­stał na­by­ty. Ze wzglę­du na ma­rże i opła­ty – ku­pu­je się go znacz­nie dro­żej, niż wy­no­szą je­go bie­żą­ce no­to­wa­nia w Lon­dy­nie, a sprze­da­je spo­ro ta­niej (tu do­cho­dzi do­dat­ko­wo 2-proc. po­da­tek od czyn­no­ści cy­wil­no­praw­nych).

Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel
Analizy rynkowe
Gotówka dla akcjonariuszy. Firmy coraz częściej stawiają na skupy akcji
Analizy rynkowe
Dlaczego amerykańskie obligacje rządowe zaczęły być ostro wyprzedawane?