Niemiecki indeks DAX (+1,37%) wybił się dzisiaj na kolejne rekordowe poziomy, księgując tym samym już ponad 14% wzrosty od początku roku. Polski WIG20 nie pozostaje w tyle, nasz rodzimy indeks dodał w tym samym czasie 17,5%, a tylko dzisiaj zyskał blisko 0,8%. Tak dobre wyniki nie byłyby możliwe bez dwóch ważnych aspektów, które charakteryzują rynki w Europie od dłuższego czasu, a które dodatku wywołują skrajnie byczą reakcję w momencie ich połączenia.
Po pierwsze od dłuższego czasu charakteryzują się one znacznie bardziej atrakcyjną wyceną fundamentalną. Stosunek prognozowanego mnożnika cena/zysk europejskich spółek do ich amerykańskich odpowiedników na najbliższe 12 miesięcy spadł do najniższych poziomów od wielu, wielu lat. Jest to więc aspekt, który zachęca do inwestowania w spółki typu value, które również na tle spółek wzrostowych są bardzo wyprzedane. Co więcej, bardziej zaawansowana względem USA faza luzowania warunków monetarnych wymazuje presję jeszcze dotychczas nakładaną na spółki mocno zlewarowane. To kolejne czynnik, który wspiera wyniki szerokiego koszyka akcji z Europy.
W analizowaniu tła inwestycyjnego Europa vs USA nie możemy również zapomnieć o kluczowym czynniku, jakim jest stosunek samych korporacji do wyceny swoich akcji. Europejskie spółki od 2023 roku płacą większe dywidendy swoim akcjonariuszom oraz skupują większe ilości akcji własnych niż konkurencja amerykańska.
Najważniejszym czynnikiem budującym euforię na rynku w tym momencie wydaje się jednak aspekt polityczny w sprawie rozmów pokojowych na linii Ukraina/Rosja oraz zmian celnych na linii Europa/USA. Rynek cały czas wierzy, że Prezydent Trump, który sam szczyci się „dobrymi” kontaktami z Władimirem Putinem, zdoła jako mediator zakończyć długoletni konflikt zbrojny, a sama Europa obejmie bardziej innowacyjny kierunek rozwoju wobec wzrostu napięć handlowych ze Stanami Zjednoczonymi. To zresztą zapowiadała Ursula von der Leyen, wskazują na wolę Unii do inwestycji nawet 200 mld euro na rozwój sztucznej inteligencji.
Mateusz Czyżkowski