W pierwszych tygodniach drugiej kadencji D. Trumpa rozchwiała się huśtawka nastrojów, niesprzyjająca trwałym trendom. Popyt na amerykańską walutę nie odpuszcza trwale w obliczu niepewności. USD wspiera także wciąż dobra koniunktura, blokująca wykrystalizowanie się oczekiwań, że Fed będzie zdecydowanie kontynuować luzowanie polityki pieniężnej po ubiegłorocznych cięciach kosztu pieniądza o łącznie 1 pkt proc. Ostatni raport NFP wykazał wprawdzie, że na starcie roku zatrudnienie wzrosło nieco mniej od oczekiwań. Rozczarowanie zostało jednak złagodzone przez rewizję historycznych odczytów. W rezultacie na cały 2025 r. inwestorzy wyceniają niewiele ponad jedną obniżkę o 25 pkt baz. Krzepiące wiadomości z gospodarki przesuwają oczekiwania odnośnie do terminu cięcia dopiero na końcówkę roku. Niska zmienność sprzyja balansującemu na granicy przewartościowania złotemu, uwypuklając jastrzębie nastawienie NBP, szybki wzrost i atrakcyjne realne stopy procentowe. Nie bez znaczenia jest też bardziej pozytywne spojrzenie na aktywa Starego Kontynentu. Od końca grudnia ub.r. paneuropejski indeks Stoxx 600 wystrzelił o przeszło 7 proc., bijąc rekordy. W tym czasie S&P 500 podniósł się o około 2 proc. Wydaje się, że ostatni ruch EUR/PLN pod 4,20 i na najniższy pułap od 2018 r. nie odegrałby się, gdyby nie kiełkujące nadzieje na plan pokojowy dla Ukrainy. Jeśli okażą się one płonne, kurs euro powinien w kolejnych kwartałach zawracać w kierunku 4,30 zł.