Szef FED nie wybrzmiał jednak nazbyt "gołębio" - wprawdzie FED wierzy w dalszy spadek inflacji, dodając, że oczekiwania są "dobrze zakotwiczone", to jednak podkreślono, że proces normalizacji polityki monetarnej będzie odbywać się stopniowo, a decydenci będą zerkać na bieżące dane. Co ciekawe Powell dodał, że obecna polityka wciąż pozostaje restrykcyjna (co daje przestrzeń do cięć), ale amerykańska gospodarka radzi sobie lepiej, niż inne, a perspektywy na 2025 r. wyglądają dobrze. Argumentem do wyraźniejszych działań na stopach mogłoby być jakieś załamanie na rynku pracy, ale tu sytuacja jest stabilna pomimo ostatniego pogorszenia (tu FED widzi jednak pośredni wpływ huraganów i strajków). Jerome Powell odniósł się też do wygranej Donalda Trumpa dając do zrozumienia, że w krótkim okresie nie ma to znaczenia dla działań planowanych przez FED. Przyznał też, że odmówiłby rezygnacji z zajmowanego stanowiska przed końcem kadencji w maju 2026 r., gdyby prezydent go o to poprosił. Reasumując - wczorajszy przekaz z Rezerwy można skwitować jednym zdaniem - będziemy dalej ciąć stopy, ale nie musimy się z tym nadmiernie spieszyć, gdyż teoretycznie na razie w tematach gospodarczych nie jest aż tak źle. Efekt? Rynek daje 94 proc. szans na kolejne cięcie o 25 punktów baz. w grudniu, ale niecałe 30 proc., że podobny ruch będzie mieć miejsce w styczniu. Obawy, co do proinflacyjnego charakteru możliwych działań Donalda Trumpa pozostały - do końca przyszłego roku będziemy mieć 9 posiedzeń, a rynek wycenia spadek stóp w tym czasie tylko o 94 punkty baz. To oznacza, że pomijając możliwe cięcie o 25 punktów baz. teraz w grudniu, to w samym 2025 r. mamy wycenione tylko niepełne 3 obniżki stóp (niecałe 75 punktów baz.). Porównując to z innymi bankami centralnymi, które tną i będą ciąć stopy bardziej zdecydowanie, jest to sygnał do dalszych wzrostów dolara.
Dzisiaj na szerokim rynku najmocniej tracą waluty EM, a pośród G-10 korony skandynawskie i waluty Antypodów. Teoretycznie na rynku spekuluje się o kolejnych działaniach stymulacyjnych ze strony Chin (zwłaszcza, że trwają obrady Partii), ale w tle rosną obawy, co do skutków możliwej wojny celnej USA z Chinami (pretekstem dla Trumpa mogą być ostatnie świetne dane o bilansie handlowym Chin za październik, które pokazały mocny wzrost eksportu). Tym samym wątek działań nowego prezydenta (choć te zobaczymy najwcześniej za kilka tygodni) może pomału zdominować rynkowe plotki i działać negatywnie na nie-dolarowe aktywa. Bo program Trumpa uderzy najszybciej w główne globalne gospodarki, a przełożenie na sytuację w USA będzie opóźnione.
W kalendarzu makro mamy głównie dane z kanadyjskiego rynku pracy (godz. 14:30), oraz nastroje konsumenckie w USA (godz. 16:00).
EURUSD - próba powrotu do spadków
Wczoraj jeszcze przed posiedzeniem FED para EURUSD wzrosła do okolic 1,0825, gdzie mamy połowę czarnej świecy ze środy. Przekaz z FED nie dał "gołębich" inspiracji i dolar zaczął się na powrót umacniać. W piątek jesteśmy już poniżej 1,08 i wyraźny powrót ponad ten poziom. może nie być łatwy. Rynek ma więcej argumentów za silniejszym dolarem, a w przypadku EURUSD rolę grają też oczekiwania wobec polityk ECB/FED.