Wtorek stał pod znakiem odwrotu kapitału od polskich aktywów. Wyraźne spadki widzieliśmy na GPW. Towarzyszyła im także przecena złotego. Tutaj, co prawda, nie było widać jakichś znaczących spadków, ale mimo wszystko po południu złoty tracił wobec głównych walut. 

Po południu w stosunku do euro nasza waluta osłabiała się o około 0,2 proc. i wspólna waluta była wyceniana na 4,28 zł. O 0,3 proc., do poziomu 4,43 zł, drożał też frank szwajcarski. Największy ruch widzieliśmy jednak w przypadku pary USD/PLN. Ta rosła po południu o około 0,5 proc. sięgając blisko 3,95 zł. Słabość złotego przede wszystkim względem dolara, ale też i innych walut, jest „usprawiedliwiona też globalną siłą amerykańskiej waluty”. Para EUR/USD po południu zeszłą do poziomu 1,085. Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ, jednak uspokaja. – Ruchy nie są jednak wiążące i sporo zależeć będzie od trwającego sezonu wynikowego w USA, który rozpatrywany będzie przez pryzmat utrzymania obecnych, wysokich wycen na rynkach — podkreśla Ryczko.

Złoty czeka na środy zestaw danych

Dzisiaj w kalendarzu makroekonomicznym zabrakło elementów, które byłby w stanie mocniej rozruszać handel. Szanse na to są jutro. W centrum uwagi znajdą się bowiem odczyty indeksów PMI z głównych europejskich gospodarek. Po południu zaś analogiczne odczyty ze Stanów Zjednoczonych. To przynajmniej w teorii zwiastuje większe rynkowe emocje.