Po weekendowym zamachu na Trumpa część rynkowych ruchów tłumaczonych jest tzw. Trump trades, czyli pozycjonowaniu się inwestorów pod ewentualne zwycięstwo kandydata republikanów w listopadowych wyborach prezydenckich. Pierwsze analizy sugerują, iż Trump trade dotyczy głównie założeń nt. mocniejszego dolara, wyższej inflacji, a więc również wyższego docelowego poziomu stóp procentowych w USA czy rentowności długu. Wraz z zaprezentowaniem JD Vance’a jako kandydata na wiceprezydenta doszły dodatkowo spekulacje nt. ewentualnego podbicia protekcjonizmu czy nawet izolacjonizmu w polityce USA. Rynek lubi „tematy” generujące zmienność – warto jednak pamiętać, iż nie znamy oficjalnych stanowisk czy programów m.in. Trumpa, a spora część założeń bazuje na wcześniejszych wypowiedziach często mających miejsce w ramach walki o kapitał polityczny. Faktem jest jednak, iż ostatnie godziny przyniosły podbicie podaży wokół krajowych aktywów gdzie spadki WIG20 korespondowały ze zniżką złotego, co część rynku tłumaczy jako reakcję na wypowiedzi przedstawicieli republikanów nt. kwestii Ukrainy czy szerzej – zainteresowania geopolityką i bezpieczeństwem regionu. Wszystko to pozostaje jak dotąd w ramach spekulacji. W zakresie twardych danych makro rynek śledzi kolejne publikacje z gospodarki USA. Scenariusz wrześniowej obniżki Fedu zdaje się być już zdyskontowany, a ewentualne „rynkowe zakłady” dotyczą raczej kwestii ewentualnych kolejnych cięć jeszcze w 2024 r.