Forint i korona były pod presją oczekiwań dalszego, szybkiego luzowania polityki przez tamtejsze banki centralne. Złoty zyskał też w ślad za EUR/USD, który ostatecznie wybił się ponad poziom 1,08, co może mieć swoje średnioterminowe konsekwencje. Dolar stracił na wartości, chociaż rynek zredukował swoje oczekiwania co do rychłych obniżek stóp procentowych przez Fed. Powód? Rosnąca presja na globalny wzrost ryzyka – w USA mamy hossę wokół SI, która nie okazuje się być jeszcze bańką inwestycyjną, a w Chinach byki przebudziły się na wiosnę po decyzji Ludowego Banku Chin o obniżce stóp procentowych. Co dalej?
Inwestorzy nie przejęli się danymi CPI i PPI z USA – ostatecznie uznano, że nie odciągnie to Fedu od obniżek stóp, choć te zaczną się dopiero przed wakacjami. Tu kluczowe mogą okazać się zaplanowane za kilkanaście dni dane Departamentu Pracy USA za marzec. Rentowności amerykańskich obligacji zaczynają szykować się znów do spadków. W takiej sytuacji słabość dolara może zachęcić do spekulacyjnego uderzenia w złotego. Polska waluta może mocno zyskać na fali rosnących oczekiwań, że w tym roku nie zobaczymy żadnych obniżek stóp RPP. A to, co obserwowaliśmy w lutym, mogło być przygotowaniem gruntu pod ten ruch. Zejście EUR/PLN poniżej 4,29–4,30 i zjazd USD/PLN do 3,88 stały się bardziej prawdopodobne niż jeszcze kilka tygodni temu.