Indeksy odrabiają straty, a waluty zwyczajowo uznawane za bezpieczne przystanie oddają wcześniejsze zwyżki. Teoretycznie więc wydaje się, że wróciliśmy do wcześniejszych wzrostowych trendów. W tle trwa jednak szacowanie, na ile przestoje w globalnym łańcuchu dostaw z Chin będą rzutowały na wskazania makro i perspektywy światowego wzrostu – i to ta kwestia wydaje się obecnie najważniejsza. Inwestorzy zdają się zakładać, że ostatecznie będziemy mogli mówić raczej o wirusie w Chinach, a nie o globalnej pandemii. Warto pamiętać, iż sam Pekin zasygnalizował, że z powodu epidemii może mieć problemy z realizacją wytycznych umowy handlowej z USA. Uzasadnione jest, że pojawiają się spekulacje dotyczące obniżek stóp procentowych przez PBOC. Lokalnie obserwowaliśmy spodziewane odbicie złotego. Już otwarcie tygodnia sygnalizowało chęć korekty wzrostowej. Przeszkadzał jednak nieco mocniejszy dolar. Przy powrocie układów risk-on EUR/PLN spadł do ok. 4,27 wobec niedawnych 4,30 PLN. Pomagały również nastroje w koszyku CEE, gdzie zyskiwał forint, po tym jak MNB zdecydował się ograniczyć nieco płynność swapów. W kalendarzu mamy decyzję RPP, aczkolwiek trudno oczekiwać zaskoczenia. Pozostajemy w układzie, w którym wydarzenia lokalne (słabszy PMI) zepchnięte zostały na dalszy plan, a wycena złotego zależy od nastrojów na świecie. ¶