Sytuacja na rynkach 6 lutego – patrzmy na chińskie fabryki!
Teoretycznie na rynkach mamy przedłużenie dobrych nastrojów z ostatnich dni za sprawą decyzji chińskich władz o obniżeniu o połowę ceł na produkty importowane z USA w wysokości 75 mld USD (ma wejść w życie 14 lutego). Ten gest Pekinu odnosi się jednak do podpisanego w połowie stycznia porozumienia handlowego z USA i być może nie ma sensu nadmiernie nad nim się rozwodzić. Po pierwsze pytanie, co Chińczycy będą chcieli uzyskać w zamian – kilka dni temu pojawiły się spekulacje, jakoby Pekin chciał większej „elastyczności" w realizacji zobowiązań dotyczących zakupów amerykańskich towarów, chociaż oficjalna „prośba" w tej sprawie nie wpłynęła. Po drugie, czy aby ta informacja nie ma na celu przykrycia innej, o wiele ważniejszej? Nadal nie mamy potwierdzenia informacji, czy chińskie fabryki wznawiają produkcję po 9 lutego, co jest kluczowe dla utrzymania globalnego łańcucha dostaw bez większych zakłóceń. Teoretycznie wątek koronawirusa nadal zbiera swoje żniwo w statystykach (gdzie ta kulminacja przypadków zachorowania) i pojawiają się informacje, jakoby naukowcy intensywnie pracowali nad szczepionką, ale trudno na tej bazie ocenić, jaką decyzję podejmą chińskie władze. Teoretycznie, dopóki nie ma przełomu, to fabryki powinny pozostać zamknięte. Taka decyzja byłaby przysłowiowym kubłem zimnej wody na rozgrzane głowy inwestorów.
Zwłaszcza, że wczoraj indeksy na Wall Street osiągnęły nowe all-time-high. To bilans niezłego odczytu ISM dla usług w styczniu (55,5 pkt. wobec szacowanych 55,0 pkt. i 54,9 pkt. po rewizji za grudzień), co w połączeniu z wcześniejszym ISM dla przemysłu, rysuje dobry obraz amerykańskiej gospodarki i nie ma potrzeby, aby FED interweniował poprzez obniżkę stóp. A zresztą gdyby, to przecież i to byłoby też dobre dla amerykańskiej giełdy? To nieco zamknięte koło może zostać przerwane tylko przez zewnętrzny czynnik uderzający w globalną gospodarkę. Ryzyko polityczne spadło wczoraj po tym, jak Senat zgodnie z oczekiwaniami zamknął temat impeachmentu Trumpa, pozostawiając prezydenta na stanowisku.
Korzystny sentyment globalny nadal osłabia bezpieczne przystanie, czyli CHF i JPY, chociaż dynamika tego ruchu dzisiaj maleje i być może warto się temu bliżej przyjrzeć. W temacie walut Antypodów to jest mieszanie – nieśmiało próbuje odbijać AUD po publikacji danych nt. sprzedaży detalicznej (grudzień wypadł gorzej, ale dane za cały IV kwartał już lepiej), podczas kiedy słabnie NZD (tu jednak zaznaczmy, że dzisiaj w Nowej Zelandii jest święto). W Europie nadal pod własnym ciężarem opada euro, któremu szkodzi brak pozytywnych informacji makro. Dane nt. zamówień w niemieckim przemyśle wypadły w grudniu nieoczekiwanie słabo, a przemawiająca rano w Parlamencie Europejskim szefowa EBC powtórzyła, że wprawdzie widać oznaki stabilizacji w gospodarce, to jednak temat koronawirusa jest nowym powodem do niepokoju. EUR/USD naruszył dzisiaj okolice 1,10. Słaby jest też funt, który nie zdołał się zbytnio podnieść po spadku, jaki miał miejsce wczoraj po południu. Według spekulacji zmiany w unijnych regulacjach MIFID II mogą uderzyć w londyńskie City. To zaczyna wpisywać się w obraz coraz trudniejszych relacji pomiędzy Wielką Brytanią, a Unią Europejską po Brexicie – a to niepokoi też w kontekście trwającego tylko 11 miesięcy okresu przejściowego, który miał służyć wypracowaniu kompromisowych ustaleń dla przyszłej współpracy.
Dzisiaj uwagę zwraca słabość złotego, który jest w czołówce niechlubnej statystyki. Być może powodem takiego stanu rzeczy jest postawa Rady Polityki Pieniężnej, która uparcie twierdzi, że inflacja nie jest nadmiernym problemem (chociaż może w najbliższych kwartałach wyjść powyżej celu banku centralnego) i stabilizacja stóp procentowych jest nadal wskazana w najbliższych miesiącach, a prawdopodobieństwo obniżki stóp w przyszłości jest nadal większe, niż jej podwyżki.
W kalendarzu mamy mniej istotnych publikacji mogących mieć znaczenie dla globalnego sentymentu. Rynki będą raczej pozycjonować się pod jutrzejsze dane Departamentu Pracy USA, a także wyczekiwać na wspomniane na początku informacje, czy chińskie fabryki wznowią prace po 9 lutego.