W piątek widać kontynuację umocnienia dolara z czwartku. Tym razem nie próbuje się go tłumaczyć lepszymi danymi z USA (wczoraj pozytywnym zaskoczeniem było cotygodniowe bezrobocie), które to informacje są zestawiane z pogarszającymi się statystykami zakażeń COVID-19 w innych krajach (co ma sugerować możliwe przyhamowanie odbicia gospodarki), a informacjami dotyczącymi posunięć Trumpa, które podbiły awersję do ryzyka. Prezydent USA zdecydował, że chińskie aplikacje TikTok i We Chat powinny zakończyć operacje na terenie USA w ciągu 45 dni, a dodatkowo od 20 września amerykańskie podmioty mają zakaz robienia biznesu z chińskim koncernem technologicznym Tencent. Dodatkowo grupa robocza przy prezydencie, która zajmuje się rynkami finansowymi, rekomenduje konieczność dostosowania się chińskich spółek notowanych w USA do amerykańskich standardów pod groźbą usunięcia ich z giełd - mają one czas do 1 stycznia 2022 r. To wszystko może na powrót podbijać wątek trudnych relacji amerykańsko-chińskich. Paradoksalnie nie pomagają w tym też najnowsze dane makro - bilans handlowy w lipcu wskazał aż na 7,2 proc. r/r wzrost dynamiki chińskiego eksportu ogółem wyrażonej w USD (nadwyżka wzrosła do 62,33 mld USD), przy jednoczesnym spadku importu o 1,4 proc. r/r.
Nastroje popsuła też decyzja Trumpa o przywróceniu od 16 sierpnia stawki celnej w wysokości 10 proc. na import aluminium z Kanady. Widać, że Biały Dom znów zaczyna grać protekcjonistycznym tonem na 3 miesiące przed listopadowymi wyborami. Tymczasem nie widać też zbytnio końca negocjacji odnośnie tzw. czwartego pakietu fiskalnego. Wprawdzie Sekretarz Steven Mnuchin powiedział, że strony porozumiały się w wielu kluczowych sprawach, to jednak czołowi przedstawiciele Demokratów (Pelosi, Schumer) nadal mówią o sporych podziałach.
Dzisiaj kluczowym punktem kalendarza dla rynków będą dane Departamentu Pracy o godz. 14:30 (NFP wskazuje na wzrost o 1,5 mln etatów w lipcu). Ostatni szacunek ADP rozczarował, ale faktyczne odczyt nie musi taki być.
OKIEM ANALITYKA - odbicie tuż, tuż....
Mowa oczywiście o notowaniach dolara, który ma szanse wejść w nieco większą korektę spadków z ostatnich tygodni. Uzasadnieniem mogą być nietrafione oczekiwania wobec wyhamowania wzrostu amerykańskiej gospodarki przez pandemię w czerwcu i lipcu - poważniejszych ograniczeń nie było, stąd też odczyty ISM będące pewnym wskaźnikiem optymizmu wśród biznesu, wypadły nieźle. Przed nami kluczowe odczyty Departamentu Pracy, które również mogą dać niezły wynik (powyżej 1,5 mln etatów poza rolnictwem), chociaż taki wynik będzie trudny do powtórzenia w kolejnych miesiącach. Dzisiaj może to jednak dać pretekst do umocnienia dolara, ale i też rynków akcji, które schłodziły się po informacjach o działaniach Trumpa wobec chińskiego koncernu Tencent.
W dłuższym horyzoncie sytuacja epidemiologiczna na świecie może mieć coraz większe znaczenie. Pandemia rozlewająca się na Europę i Azję, oraz trudny okres jesienny, kiedy może dojść do paraliżu służby zdrowia, wymuszą dyskusję o skali przywrócenia ograniczeń. Jak duże, na jakim obszarze, na jak długo? Każda forma będzie negatywna, gdyż przyczyni się do wyhamowania ostatniego ożywienia w gospodarkach. A to skłoni rynki do realizacji zysków po ostatnich szaleńczych ruchach. Niewykluczone, że korekta może być tak samo gwałtowna, jak wcześniejsze zwyżki spekulacyjnych aktywów.