Wszyscy znamy powiedzenie „nie walcz z Fedem", zatem skoro przedstawiciele tej instytucji upierają się przy tym, że wysoka inflacja nie jest problemem, to warto skupić uwagę tam, gdzie decydenci prezentują bardziej zdroworozsądkowe podejście. Albo po prostu nie mają takiego komfortu jak Amerykanie, którym zwyczajowo wybacza się wiele z racji specyficznego statusu dolara.
I tak w ciągu ostatnich tygodni wyraźnie zyskały węgierski forint oraz dolar kanadyjski, ale też większy był ruch innych walut. Węgrzy przestraszyli się kwietniowej inflacji i zapowiedzieli interwencyjną podwyżkę stóp już w czerwcu, na której być może się nie skończy. Z kolei Kanadyjczycy zdecydowanie zaczynają proces wychodzenia z programu skupu aktywów, podobnie jak zresztą Brytyjczycy. Wspólnym mianownikiem dla tych krajów jest też wysoki odsetek wykonanych szczepień wobec ogółu społeczeństwa, co zmniejsza ryzyko potencjalnych perturbacji gospodarki za kilka miesięcy w wyniku rozwoju ewentualnych mutacji covidu. W Polsce jest on na poziomie 30 proc., ale złoty również staje się przedmiotem globalnej rozgrywki. Inwestorzy nie wykluczają, że strategia obrana przez krajowych decydentów jest błędna i perspektywa nie jednej, ale wręcz kilku podwyżek stóp procentowych w perspektywie najbliższych kilkunastu miesięcy staje się coraz bardziej realna. To może dopiero napędzić obserwowane od kilku dni umocnienie złotego.