Teraz jednak jego zmodyfikowana wersja może być o wiele bardziej aktualna, także dla polityków (słabe notowania Joe Bidena to pośrednio wynik obarczania go wzrost inflacji, który dostrzegają przeciętni Amerykanie). Niemniej Biały Dom znów postawił na Jerome Powella, który słynie przecież z tego, że lubi wyszukiwać argumenty potwierdzające tezę, że nie należy się spieszyć z zacieśnianiem polityki monetarnej. Tak też zrobi i teraz – dzisiaj o godz. 16:00 szef FED będzie zeznawał w Senacie rysując obraz dla amerykańskiej gospodarki, jako mocno niepewny za sprawą Omikrona. Co ciekawe w tym samym czasie „główny lekarz" dr. Fauci, oraz szef Białego Domu wydają się być bardziej pewni tego, że powrót do obostrzeń (nawet, jeżeli Omikron pojawi się) w USA nie będzie konieczny. Powellowi w sukurs idzie jednak szef Moderny, który chce w pewnym sensie zdjąć presję z koncernów farmaceutycznych, które od piątku znów znalazły się pod presją, jaką jest wyścig z czasem. Koncepcji szefa FED w pewnym sensie pomaga też taniejąca ropa, chociaż pytanie na co pozwoli sobie OPEC+ - niewykluczone, że bariera 60 USD za baryłkę surowca okaże się dość mocna. Czy jednak Jerome Powell nie popełnia dużego błędu? A może to bardziej rynki nadinterpretowują słowa szefa FED, jako mocno „gołębie"?
W kraju mamy znów rekordowy odczyt inflacji – GUS zaraportował dzisiaj szacunki za listopad na poziomie 7,7 proc. r/r. To sygnał, że Rada Polityki Pieniężnej nie może zasłaniać się pandemiczną niepewnością (wprowadzane przez rząd ograniczenia i tak są kosmetyczne i nie wpłyną znacząco na gospodarkę) i powinna po raz kolejny zdecydowanie podnieść stopy procentowe. Od kilku dni rynek szacuje ruch o 50 p.b. na posiedzeniu 8 grudnia i to powinno być traktowane jako minimum.
EURUSD - wybijemy rejon 1,1370?
Powrót trybu risk-off na rynki po słowach szefa Moderny, że być może pod Omikrona trzeba będzie opracować zupełnie nową szczepionkę, dał argumenty za podbiciem euro (analogicznie jak miało to miejsce w piątek). Z kolei fakt, że Jerome Powell znów zagrał "gołębim" schematem znanym z poprzednich fal pandemii, negatywnie zaważył na dolarze. Efekt to kontynuacja wzrostów EURUSD w okolice szczytów z połowy listopada w okolicach 1,1370? Co dalej? Czy możemy wyjść wyżej?
Opublikowane o godz. 11:00 szacunki inflacji HICP w strefie euro potwierdzają, że stanowi ona problem - w listopadzie wzrost cen wyniósł 4,9 proc. r/r przy prognozie 4,5 proc. r/r, oraz 4,1 proc. r/r odnotowanych w październiku. Czy dzisiejsze dane mogą stanowić wsparcie dla euro? Raczej w ograniczonym stopniu, gdyż nie podważa to nadmiernie narracji płynącej z EBC, a dodatkowo Omikron może doprowadzić do wyhamowania presji cenowej (pierwszym jego efektem jest silna przecena notowań ropy). Innymi słowy, dalsze zwyżki EURUSD będą raczej oparte o schemat opisany w pierwszym akapicie.