Przedłużające się w PKP Cargo mediacje płacowe spowodowały, że część związków zawodowych zdecydowała się przeprowadzić referendum strajkowe. Pracownicy odpowiadają na pytanie, czy chcą przeprowadzenia strajku w przypadku braku porozumienia w sprawie wdrożenia od 1 października 2023 r. podwyżek pensji. Domagają się 400 zł miesięcznie dla pracowników wynagradzanych według zakładowego układu zbiorowego pracy i proporcjonalnej podwyżki dla osób wynagradzanych według tzw. wskaźnika. Związkowcy zwracają uwagę, że obecne referendum nie ma nic wspólnego z podwyżką wynagrodzeń w wysokości 430 zł wdrożonej od 1 stycznia 2024 r.
Zarząd PKP Cargo jeszcze niedawno informował z kolei o dodatkowej propozycji wypłaty gratyfikacji w wysokości 750 zł, w trzech równych ratach po 250 zł, pod warunkiem że zakończy to spór zbiorowy, a wszystkie strony podpiszą stosowne porozumienie. „Jednocześnie oświadczamy, że zarząd jest w każdej chwili gotowy do podjęcia rozmów ze stroną społeczną, mając na uwadze zarówno oczekiwania pracowników, jak również interes spółki” – stwierdziło kierownictwo PKP Cargo.
Spór na tle płacowym narasta w PKP Cargo już od kilku miesięcy. W efekcie związki zawodowe skonfliktowane z zarządem wystosowały pismo do premiera Donalda Tuska i Borysa Budki, ministra aktywów państwowych, w których zwracały uwagę na katastrofalne zarządzanie spółką. Bardzo ogólnikowo odpowiedział na nie Jacek Bartmiński, podsekretarz stanu w MAP. Przekonywał, że resort monitoruje sytuację w PKP i firmach będących w ich grupie. „Pozwala to dokonać oceny kwalifikacji osób zarządzających tymi podmiotami oraz sprawujących nadzór w ramach organów spółek” – napisał Bartmiński.
Obecne kierownictwo PKP i PKP Cargo to osoby powołane za czasów poprzedniej ekipy rządowej. Kiedy dojdzie do ich wymiany, nie wiadomo.