Nieustannie zmieniające się w Polsce regulacje uderzają w bieżącą działalność grupy PKP Cargo. Sama firma do najbardziej utrudniających jej funkcjonowanie na rynku zalicza m.in. przepisy dotyczące monitorowania przewozów i nakładania związanych z tym sankcji. Co więcej, zdarzają się wątpliwości interpretacyjne powodujące perturbacje w transporcie do czasu wyjaśnienia danego przypadku.
Zarządzanie i związkowcy
Kolejna sprawa dotyczy polityki wewnętrznej naszego kraju. Powoduje ona m.in. zakłócenia w przewozach produktów spożywczych (np. zboża) z Ukrainy. – Wydłużone kontrole graniczne i fitosanitarne wpływają negatywnie na efektywność obrotu wagonów z towarem, a w przypadku wagonów własności kolei wschodnich powodują dodatkowe koszty czynszu wagonowego – informuje Dorota Kosowicz, menedżer biura promocji i komunikacji PKP Cargo. Do tego dochodzą wytyczne głównego lekarza weterynarii dotyczące sposobu przeprowadzania kontroli materiałów paszowych wprowadzanych na teren Polski spoza UE dla przejść granicznych PKP. W miejsce wyrywkowej kontroli jakości zbóż wprowadzono obowiązkową kontrolę każdej przesyłki w pociągu. W prowadzeniu biznesu nie pomagają też wprowadzane przez PLK zamknięcia torowe, które wymuszają konieczność kierowania pociągów trasami objazdowymi.
Przyczyn pogarszających się wyników jest więcej. – W ostatnich latach kondycja finansowa PKP Cargo uległa drastycznemu pogorszeniu, co jest przede wszystkim konsekwencją złego zarządzania grupą i mocnego upolitycznienia jej działalności. Widać to m.in. na przykładzie ubiegłorocznych decyzji, których skutkiem było skoncentrowanie się spółki na przewozach węgla kamiennego z polskich portów w głąb kraju, a więc w kierunku odwrotnym, niż to miało miejsce wcześniej, i jednoczesnym zaniedbywaniu pozostałych biznesów, w tym zwłaszcza transportu intermodalnego – mówi Jakub Karnowski, były prezes PKP i były przewodniczący rady nadzorczej PKP Cargo. W efekcie na krajowym rynku intermodalnym, gdzie panuje pełna konkurencja i niewiele zależy od działań polityków, polski narodowy przewoźnik ma dziś mniejsze udziały niż jego niemiecki odpowiednik.
Według Karnowskiego ogromnym problemem w PKP Cargo są też związki zawodowe, dla których kluczową sprawą są wynagrodzenia, a nie sytuacja finansowa spółki. – W rezultacie w ostatnich dniach na GPW akcje przewoźnika kosztują 15–16 zł, podczas gdy na giełdowym debiucie, czyli jesienią 2013 r., kosztowały ponad 70 zł, a w chwili przejęcia czeskiej firmy AWT, rynek wyceniał je nawet po powyżej 90 zł – zauważa Karnowski.