Po
premierze „Frostpunka 2” spółka przesunęła wydanie „The Alters” na I kw. 2025
r. Inne tytuły też będę później?
Pierwsza
reakcja rynku na przełożenie debitu „The Alters” była negatywna, jak to przy
przesunięciach premier bywa. Jednak pierwotna data (październik, listopad) to
zabójczy moment premiery dla gry niezbyt rozpoznawalnej. Było duże ryzyko, że
zaginie w tłumie. Z perspektywy sprzedaży premiera
w spokojniejszym okresie wypada lepiej. W spółce zmienia się
podejście do testów. Teraz będą szczegółowo patrzeć na każdą uwagę, która może
okazać się istotną. „Project 8” to jeszcze odleglejsza premiera. Spółka powinna
pomyśleć nad niższym progiem wejścia, żeby gracze mogli łatwiej zainteresować
się i zostać na dłużej w grze.
Po
premierze „Frostpunka 2” należałoby też obniżyć oczekiwania, co do sprzedaży
kolejnych gier tej spółki – „The Alters”, „Project 8”?
Deweloper
jest tak dobry jak jego ostatnia gra. Rynek oczekiwał kontynuacji „Frostpunka”
i „This War of Mine”, gier, które sprzedawały się w wielu milionach
kopii (6 mln plus). „Frostpunk 2”, optymistycznie licząc, sprzeda się w 2–3
mln kopii. To staje się kluczowym benchmarkiem do patrzenia na kolejne gry.
Skorygowany kurs akcji firmy na giełdzie, to nie było przeszacowanie.
Co
musiałoby się wydarzyć, żeby 11 bit studios odzyskało zaufanie, a wycena
akcji podniosła się z obecnych 270 zł do 400–450 zł?
To byłoby
bardzo trudne, wycena pewnie dalej będzie się korygować w dół. Zaufanie
najlepiej odzyskać mocną premierą, więc „The Alters” jest nadzieją, ale byłbym
ostrożny. To jest nowe IP i gra nie jest aż tak oczekiwana jak „Frostpunk
2”. Drugą opcją byłaby mocna poprawa ocen „Frostpunk 2”, co będzie trudne, bo
ta gra jest skończona, tylko nie do końca odpowiada oczekiwaniom graczy. Ciężka
droga przed spółką.
Wydarzenia
wokół 11 bit studios cieniem rzucą się na cały sektor gier? Trzeba zacząć
omijać tę branżę?
Jeżeli
wchodzimy w ten sektor, to musimy zdawać sobie sprawę, że ryzyko jednej
dużej premiery na kilka lat decyduje o wycenie spółki. Wahania kursu akcji
rzędu 50 proc. mogą się zdarzać. Inwestorzy muszą sobie zdawać sprawę, że tego
typu zaskoczenia będą. Trzeba szukać spółek, w których przypadku widzimy, że
przed premierą gry układ korzyści do ryzyka jest odpowiedni. Rzadko się
spotyka, żeby gry takie jak „Frostpunk 2” przyniosły negatywne zaskoczenie tego
rzędu. Chociaż były sygnały przed premierą. Wielu inwestorów zwracało uwagę, że
zainteresowanie tą grą jest za niskie. Wystarczyło popatrzeć na przyrosty
śledzących ją w sieci czy preordery. Inwestor musi być otwarty
i obiektywny. Mimo że lubi daną spółkę, nie może się zamykać na sygnały,
że coś idzie nie tak.
Które
spółki szykują ciekawe premiery gier?
Mieliśmy
duży sukces i pozytywne zaskoczenie ze strony Bloober Team po premierze
remaku „Silent Hill 2”. Oceny recenzentów są podobne jak w przypadku
„Frostpunka 2”, ale graczy dużo lepsze. Spółka doskonale trafiła w gusty
graczy. Nie spodziewam się, że to mocno przełoży się na wyniki finansowe
Bloobera, bo wydawca, którym jest Konami, zgarnie zdecydowaną większość
wpływów. Jednak jest to weryfikacja modelu biznesowego i potwierdzenie, że
Bloober zrobił grę horror AAA. W najbliższym czasie ma być ujawniony
„Projekt C”, który będzie wydany przez Bloobera. To zdecyduje o dalszej
wycenie studia. Zobaczymy czy są w stanie robić takie gry jak „Silent
Hill” na własny rachunek.
Cały czas
PlayWay jest dobrze działającą maszyną do produkcji gier. W przyszłym roku
będzie prawdopodobnie kolejny „Car Mechanic”, ale po drodze ciągle mamy
zaskoczenia, gry, których nikt się nie spodziewał, że będą dużymi sukcesami. CD
Projekt nie ma premier w najbliższym czasie, czekamy na zapowiedź
„Wiedźmina 4”, która będzie otwarciem dla kursu akcji.