Wybicie kursów w górę to ciągle nie jest powszechny scenariusz

W branży można znaleźć „perełki” cechujące się trendem wzrostowym zarówno jeśli chodzi o kurs akcji, jak?i wyniki finansowe. Poprawa nie jest jednak zjawiskiem powszechnym

Aktualizacja: 27.02.2017 03:44 Publikacja: 31.01.2011 01:57

Wybicie kursów w górę to ciągle nie jest powszechny scenariusz

Foto: GG Parkiet

W przypadku wielu branż, które analizowaliśmy w ostatnich tygodniach, normą od wielu miesięcy jest trend boczny. Kiedy poprzednio – w październiku 2010 r. – zajmowaliśmy się sektorem dostawców oprogramowania i usług informatycznych (stanowiącym na GPW rdzeń szerzej pojętego sektora IT), trend boczny był powszechnie obowiązującym schematem także i tutaj.

[srodtytul][link=http://www.parkiet.com/temat/33.html]Zobacz pozostałe analizy branżowe[/link][/srodtytul]

W listopadzie i grudniu ub.r. ten stan rzeczy radykalnie się jednak zaczął zmieniać. Obliczany przez nas indeks omawianej branży (obrazujący średnie zmiany kursów bez względu na kapitalizację) najpierw wybił się w górę z wąskiej konsolidacji trwającej od maja, a następnie sforsował kwietniowy szczyt.

[srodtytul]Trend wzrostowy...[/srodtytul]

Ponieważ w październiku pisaliśmy, że ewentualne wybicie w górę byłoby sygnałem powrotu długoterminowego trendu wzrostowego (oczywiście wówczas jeszcze nie było wcale oczywiste, że nie nastąpi wybicie w dół z konsolidacji), konsekwencja nakazuje, by uznać, że obecnie mamy do czynienia z taką właśnie tendencją. Indeks branżowy jest najwyżej od połowy 2008 r.

Zgodnie z założeniem przyjmowanym przez zwolenników analizy technicznej, należy postępować zgodnie z kierunkiem trendu, tak więc z tego punktu widzenia uzasadnione jest posiadanie akcji spółek IT w oczekiwaniu na dalsze zyski.

[srodtytul]... ale z zastrzeżeniami[/srodtytul]

O ile taki wniosek wydaje się naturalny w odniesieniu do urozmaiconego portfela akcji, to w przypadku poszczególnych spółek teza o powrocie hossy niestety w wielu przypadkach byłaby już daleka od rzeczywistości.

Bliższe prawdzie jest stwierdzenie, że w branży IT można znaleźć jedynie kilka „lokomotyw” tendencji zwyżkowej, wiele innych walorów zaś nadal zachowuje się ospale.

Do takich lokomotyw – w przypadku których z technicznego punktu widzenia trend wzrostowy nie budzi wątpliwości – zaliczyć można „z czystym sumieniem” przede wszystkim: Asseco Business Solutions, ATM i ewentualnie Infovide Matrix (kurs ustanowił ostatnio 9-miesięczne maksimum, choć na dłuższą metę nie pokonał jeszcze szczytu z lutego ub.r.).

W pozostałych przypadkach sytuacja techniczna jest mniej klarowna i zazwyczaj można mówić co najwyżej o krótkoterminowych falach wzrostowych, natomiast na dłuższą metę nadal obowiązuje chaotyczny trend boczny.

Co ciekawe, do najsłabszych należą walory branżowego giganta – Asseco Poland, w przypadku których szeroki trend boczny graniczy wręcz z powolną tendencją spadkową. Nic więc dziwnego, że zdominowany przez tę spółkę (ma 56 proc. udziału) oficjalny giełdowy indeks WIG-Informatyka nadal tkwi w kanale horyzontalnym, którego początki sięgają jeszcze jesieni 2009 r.

Wszystko to sugeruje, że branży oprogramowania i usług IT nadal nie można traktować jako jednolitej całości, a trafna selekcja walorów ciągle bardzo popłaca. Innymi słowy, albo warto posiadać jak najbardziej urozmaicony portfel, albo skupić się na trafnym (a przez to wymagającym wyjątkowej staranności) doborze niewielkiej liczby walorów.

[srodtytul]Z wynikami finansowymi bywa różnie[/srodtytul]

Teza o silnym zróżnicowaniu sektora okazuje się trafna również w odniesieniu do wyników finansowych przedsiębiorstw. Podobnie jak w przypadku sytuacji technicznej, ogólne wnioski są optymistyczne (zysk na akcję urósł przeciętnie o 9,6 proc.), ale także i tutaj „diabeł tkwi w szczegółach”. Poprawa również pod tym względem jest wybiórcza, o czym świadczy fakt, że w III kw. ub.r. cztery spółki z naszego zestawienia odnotowały pogorszenie zysku na akcję.

[ramka][srodtytul]ATM – wyższe zyski ciągną notowania w górę[/srodtytul]

Spółka, która działa na styku branż informatycznej i telekomunikacyjnej, zdecydowanie wyróżnia się na plus. Wystarczy spojrzeć na wykres notowań. Tutaj nużący trend boczny skończył się już w listopadzie ub. r. (wraz z przebiciem serii lokalnych szczytów z marca, czerwca i września) i od tego czasu trwa tendencja zwyżkowa, która pod względem dynamiki niewiele ustępuje pierwszej fali hossy z 2009 r.

Zgodnie z regułami analizy technicznej można zakładać kontynuację tej korzystnej tendencji, dopóki nie pojawią się sygnały jej zakończenia w postaci przebicia poziomów wsparcia. Obecnie jako pierwsze wsparcie można traktować dołek ostatniej korekty zniżkowej z początku stycznia (11,1 zł na zamknięciu i 10,75 zł w trakcie dnia).

Fundamentem dla trendu wzrostowego jest poprawa wyników finansowych spółki. Po III kw. ub. r. zysk na akcję (narastająco za cztery kwartały) okazał się najwyższy od dwóch lat (podobnie jak wskaźniki rentowności), a jednocześnie przez rok urósł o 28 proc. (w samym III kw. wzrost wyniósł 14,8 proc., a zysk operacyjny podskoczył aż o 50 proc.).

Z niedawnych zapowiedzi prezesa ATM Tadeusza Czichona wynika, że udany był również IV kw. ub. r., który tradycyjnie jest najlepszym sezonem dla sektora IT (raport kwartalny spółka ma opublikować 25 lutego).

W tej sytuacji pojawia się jednak pytanie, czy nie jest już za późno na zainwestowanie w akcje ATM, które w ciągu trzech miesięcy podrożały o ponad 40 proc.

Z jednej strony, jeśli zyski spółki będą dalej rosły, to trudno zakładać, że wyczerpie się potencjał wzrostowy notowań. Z drugiej, wskaźniki wyceny sugerują, że akcje stały się już drogie. Wszystkie liczone przez nas wskaźniki (C/S, C/Z, C/WK) są wyraźnie wyższe od historycznych median za okres ostatnich sześciu lat (odpowiednio o 29, 25 i 32 proc.).

[srodtytul]Sygnity – wreszcie odważna próba wybicia w górę[/srodtytul]

Przez długi czas ta jedna z największych firm informatycznych na GPW (pod względem przychodów ustępuje jedynie Asseco Poland i Comarchowi) nieustannie rozczarowywała inwestorów. Aż do jesieni 2009 r. kurs spółki znajdował się w długoterminowym trendzie spadkowym, zachowując się znacznie gorzej niż cały rynek. Potem doszło do próby odbicia, ale ostatecznie skończyło się na tym, że notowania utknęły dla odmiany w tendencji bocznej. Ostatnio jednak wreszcie pojawiły się realne szanse na zmianę tego stanu rzeczy na plus. Kurs z impetem i przy podwyższonych obrotach przebił szczyt z kwietnia ub.r. (ok.  18?zł), który można traktować jako górną granicę trendu bocznego. Notowania znalazły się w ten sposób najwyżej od ponad półtora roku, co jest wydarzeniem bez precedensu w dotychczasowej giełdowej historii Sygnity.

W sferze fundamentalnej zmiany sytuacji technicznej na wykresie notowań można wiązać m.in. ze zmianą zarządu spółki w marcu ub.r. Nowe władze zabrały się za cięcie kosztów (m.in. redukcja zatrudnienia, wchłanianie drogich w utrzymaniu spółek zależnych), co zdaniem analityków powinno znaleźć odzwierciedlenie w tegorocznych wynikach finansowych (w grudniowym raporcie ekspert DI BRE przewidywał, że koszty działalności zmniejszą się w tym roku o 42 mln zł). Na razie jednak, wyniki pozostają słabe, a zwyżka notowań jest oparta wyłącznie na oczekiwaniach. Zysk na akcję po III kw. (liczony za cztery kolejne kwartały) był znów ujemny, a na dodatek jeszcze niższy niż po II kw. ub.r. Topnieją kapitały własne. Niestety

inwestorzy nieszybko dowiedzą się, jak prezentowały się wyniki w IV kw. Sygnity zrezygnowało z publikacji raportu kwartalnego, tak więc trzeba czekać na raport roczny, który ukaże się dopiero 21 marca.[/ramka]

Technologie
Analityk: Asbis nie zrealizuje prognozy. Ale akcje i tak warto kupować
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Technologie
G-Devs już na giełdzie
Technologie
CD Projekt chce zarobić cztery miliardy. Kiedy nowy "Wiedźmin"?
Technologie
Aukcja 700 MHz: ceny mogą spaść
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Technologie
Giganci nie oszczędzają w walce o prymat na rynku sztucznej inteligencji
Technologie
A. Pruska, J. J. Filipiak i M. Pruski zrezygnowali z członkostwa w zarządzie Comarchu