Rada nadzorcza spotkała się wczoraj na prośbę głównego akcjonariusza, Skarbu Państwa (ma 42 proc. akcji KGHM i sześć na dziewięć miejsc w radzie). Nadzorcy mieli ocenić przyznanie na początku maja specjalnej premii pracownikom (po 5 tys. zł) i w razie negatywnej opinii dokonać zmian w zarządzie.

Jak się okazuje, żadnych zastrzeżeń nie przedstawiono – nie zaszła więc potrzeba wyciągania konsekwencji. Ale nie ma pewności, że Mirosław Krutin pokieruje KGHM po czerwcowym WZA. „W związku z upływającą w czerwcu kadencją rada nadzorcza nie podjęła decyzji personalnych” – głosi bowiem lakoniczny komunikat po posiedzeniu rady. Czy gdyby kadencja upływała później, doszłoby do odwołania zarządu? Czy to oznacza, że nie zostanie automatycznie wybrany na kolejną? Wczoraj nie udało nam się skontaktować z Markiem Trawińskim, przewodniczącym rady nadzorczej KGHM.

Gdyby prezesi zostali odwołani przed upływem kadencji, przysługiwałyby im sowite odprawy. Chyba że nie dostaliby od WZA skwitowania za 2008 rok – jednak rada nadzorcza wydała już pozytywną rekomendację w tej sprawie.

Wczorajsze posiedzenie było postrzegane jako straszak, który miał wymóc na zarządzie zmianę rekomendacji podziału 2,92 mld zł zysku za 2008 r. Zarząd był przeciwny dywidendzie, tłumacząc to trudną sytuacją w 2009 r. MSP od dawna naciska na wypłatę i nie chce tego jednak robić wbrew menedżmentowi. W resorcie zawrzało, gdy zarząd zdecydował się przyznać 130 mln zł jednorazowej premii załodze. Już po ustaleniu daty „karnego” posiedzenia rady zarząd KGHM podniósł tegoroczną prognozę zysku netto z 488 mln do 1,91 mld zł i zapowiedział, że do końca maja rozważy wypłatę z zysku.