Wyniki są gorsze od osiągniętych w analogicznym okresie ubiegłego roku – wówczas starachowicka spółka miała 74 mln zł obrotów, 1,69 mln zysku operacyjnego i 3,9 mln zł czystego zarobku. To efekt pogorszenia koniunktury, na co nałożyły się kłopoty spółki z opcjami: od lutego Odlewnie są w stanie upadłości z możliwością zawarcia układu z bankami wierzycielami.
Jak się okazuje, II kwartał okazał się pod względem operacyjnym lepszy niż trzy pierwsze miesiące tego roku – mimo znacznego spadku obrotów. Wyniosły one zaledwie 11,6 mln zł, wobec 23,4 mln w I kwartale. Ze względu na zmniejszony popyt od kwietnia firma pracowała cztery dni w tygodniu. Poza tym od końca marca przestał funkcjonować oddział w Niemczech (pracownicy Odlewni wykonywali usługi w tamtejszych zakładach), który przyniósł w okresie styczeń – marzec stratę.
Mimo dużego spadku obrotów spółka odnotowała wyższy zysk brutto ze sprzedaży (2,53 mln zł, wobec 2,26 mln zł) i wyższy zysk ze sprzedaży (dzięki obniżeniu kosztów zarządu i sprzedaży 641 tys. zł, wobec 155 tys. zł). Zysk operacyjny wyniósł 1,08 mln zł, wobec 64 tys. w I kwartale. Odlewnie poniosły 151 tys. zł straty netto w II kwartale – to m.in. efekt wysokich kosztów finansowych. Jak niedawno zapowiedział w „Parkiecie” wiceprezes Leszek Walczyk, popyt powoli wraca i od września Odlewnie znów będą pracować przez pięć dni w tygodniu.
Wierzycielami Odlewni jest głównie pięć banków. Dług z tytułu toksycznych opcji sięga 104 mln zł, jednak złożone niedawno w sądzie propozycje układowe mówią o jego prawie 50-proc. redukcji. Pozostała część w mniej więcej równych proporcjach ma zostać spłacona gotówką oraz akcjami nowej emisji. Zdaniem wiceprezesa Walczyka do głosowania nad układem mogłoby dojść najwcześniej pod koniec tego roku.