Zdobyli oni odpowiednio 666, 614 i 574 głosów. Koncern zatrudnia 18,6 tys. osób. Frekwencja wyniosła 9 proc.
Związkowcy nawoływali wcześniej do bojkotu powtórzonych wyborów, choć frekwencja nie miała wpływu na ich ważność. Zdaniem działaczy jedyne legalne wybory odbyły się w maju, a wyłonionych wtedy osób – liderów związkowych – WZA nie powołało z naruszeniem przepisów. Sprawę mają zbadać sądy: powszechny i rejestrowy.
– Nie jestem zaskoczony wynikiem, wiele głosów oddano nieważnych – komentuje Józef Czyczerski, szef „Solidarności", który w maju uzyskał największe poparcie pracowników: 5,9?tys. głosów.
Związkowcy zapowiadali wcześniej, że mogą uruchomić procedurę odwołania wybranej właśnie trójki (taki wniosek musi zdobyć poparcie 15 proc. pracowników). – Można to rozważyć, chociaż zacznijmy od tego, że te wybory były nielegalne – kwituje Czyczerski.
– Nie podejmiemy takich działań. Gdybyśmy chcieli brać udział w kabarecie, wystawilibyśmy swoich kandydatów i wygrali wybory w cuglach – dodaje Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego. W sporze o skład rady nadzorczej zdaje się on na werdykt sądów. – Martwi mnie jednak tempo rozpatrywania spraw – podsumowuje Zbrzyzny.