Ta nieoficjalna informacja, do której dotarliśmy, jest o tyle zaskakująca, że minister skarbu Mikołaj Budzanowski zapowiedział już wprowadzenie Energi na giełdę do połowy 2013 roku. – Energa byłaby jednak atrakcyjnym celem przejęcia dla inwestorów branżowych. Na dzisiaj sygnał z Ministerstwa Skarbu jest taki, że informacje o modelu prywatyzacji zostaną przedstawione po Nowym Roku – mówi wysoki rangą menedżer jednego z koncernów energetycznych.
Ministerstwo na pytanie w tej sprawie nie odpowiedziało. Prezes Energi Mirosław Bieliński również sprawy komentować nie chce. – Oficjalna decyzja o rozpoczęciu prywatyzacji dotychczas do spółki nie wpłynęła – wyjaśnia jedynie.
Energa jest jedną z czterech państwowych grup elektroenergetycznych. Jedyną, która jeszcze nie jest notowana na warszawskiej giełdzie. Analitycy zwracają uwagę, że w przeciwieństwie do PGE, Tauronu i Enei Energa nie ma dużych elektrowni. Taki profil działalności jest atutem w czasie spowolnienia gospodarki. Co więcej, spółka dzięki restrukturyzacji i programowi poprawy efektywności w ostatnich latach znacząco poprawiła wyniki.
Z tego względu inwestorzy branżowi przyglądają się jej z uwagą. I to właśnie oni za przejęcie kontroli nad spółką byliby gotowi zapłacić najwięcej. We wcześniejszych próbach prywatyzacji wśród zainteresowanych Energą poza PGE wymieniano m.in. GDF Suez, CEZ, czeski EP Holding i Kulczyk Investments. W drugiej połowie 2010 roku PGE za 84 proc. akcji Energi była gotowa zapłacić ponad 7,5 mld zł. Do transakcji nie doszło, ponieważ nie zgodził się na nią Urząd Antymonopolowy.
PGE akceptowała wycenę spółki, która odpowiadała 6,5 razy jej EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja). Ten wskaźnik analitycy określili jako atrakcyjny. Na podstawie danych Energi za 10 miesięcy 2012 r. można zakładać, że jej EBITDA za ten rok przekroczy 1,6 mld zł. Zatem przy zastosowaniu tych samych wskaźników wycenę spółki można szacować już na około 10,5 mld zł.