Jan Chadam, prezes polskiej spółki, informuje, że ponieważ projekt ma międzynarodowy charakter i może mieć potencjalny duży wpływ na strukturę systemu przesyłowego, nie tylko w Polsce, i biorąc pod uwagę, że Gaz-System jest w pełni państwową spółką, jest zobligowany do konsultacji tego pomysłu z odpowiednimi przedstawicielami władz. Chadam w liście do Miedwiediewa twierdzi, że proces konsultacyjny tego projektu został przez Gaz-System zainicjowany i obecnie jest prowadzony.

To oznacza, że o projekcie Jamału II wiedział i rozmawiał przed podpisaniem memorandum nie tylko EuRoPol Gaz, który podpisał ten dokument z Rosjanami i PGNiG, który ma 48 proc. EuRoPol Gazu, ale też spółka ze 100-proc. udziałem Skarbu Państwa. Gaz-System odmówił udzielenia komentarza w sprawie prowadzonych rozmów o Jamale II oraz prowadzonej w tej sprawie korespondencji.

Wczoraj po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk przyznał, że podpisanie memorandum dotyczącego projektu budowy gazociągu Jamał II pomiędzy EuRoPol Gazem a Gazpromem spowodowało ewidentne kłopoty komunikacyjne, które zbulwersowały nie tylko jego, ale i opinię publiczną. – Dziś nie widzę żadnych istotnych szkód wywołanych działalnością spółek gazowych. Krępujące było natomiast, że nie zostałem poinformowany o Jamale II – powiedział Tusk.

W związku z tym zobowiązał wszystkich przedstawicieli rządu, aby udzielili Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, ministrowi spraw wewnętrznych, wszelkich wyjaśnień, o jakie poprosi w sprawie memorandum. Sienkiewicz następnie ma przedstawić premierowi raport, z którym premier się zapozna w następną środę lub dnia następnego. Później ma on zostać  upubliczniony. Raport będzie opisywał wszystkie okoliczności, jakie towarzyszyły podpisaniu memorandum z Rosjanami.

Premier zapytany o konsekwencje, jakie mogą ewentualnie ponieść osoby odpowiedzialne za powstałe zamieszanie, odpowiedział, że to będzie uzależnione od tego, co się znajdzie w raporcie Sienkiewicza. Na dzisiaj nie widzi jednak powodu do wyciągania konsekwencji czy dymisjonowania ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego.