Dziś na otwarciu sesji inwestorzy za akcje PKN Orlen byli skłonni płacić 84,3 zł, czyli zaledwie o 0,7 proc. więcej niż na zamknięciu czwartkowych notowań. Z każdą minutą popyt jednak rósł, by przed godz. 11 osiągnąć nawet wartość 87,94 zł (wzrost o 5,1 proc.). To zapewne efekt wypracowania przez spółkę lepszych wyników niż powszechnie oczekiwane.
W II kwartale kluczowy dla grupy PKN Orlen wskaźnik, czyli zysk EBITDA LIFO wyniósł 2,13 mld zł i był aż o 30 proc. gorszy od zanotowanego w tym samym czasie 2017 r. Tak mocny spadek był rezultatem zaplanowanych postojów remontowych we wszystkich rafineriach i stosunkowo trudnego otoczenia makroekonomicznego, na które wpływ miała przede wszystkim drożejąca ropa. To spowodowało, że szczególnie mocno spadły zyski w segmencie downstream (rafinerie, petrochemia i energetyka).
Rekordowy zysk EBITDA LIFO wypracowano za to w segmencie detalicznej sprzedaży paliw. PKN Orlen w II kwartale zanotował wzrost udziałów na wszystkich rynkach, na których ma stacje paliw. Najwięcej w Czechach, gdzie posiada już 22,2 proc. rynku. Mimo 20-proc. wzrostu wydobycia ropy i gazu grupa w tym segmencie nie zanotowała zmiany zysku.
Koncern podaje, że niekorzystny wpływ makro został częściowo zrekompensowany 2 proc. wzrostem ilości sprzedanych produktów. Widać to m.in. po 16-proc. zwyżce przychodów ze sprzedaży, które osiągnęły poziom 26,7 mld zł. Rok do roku nieznacznie lepszy był zysk netto. Czysty zarobek wyniósł ponad 1,77 mld zł.
Zysk za II kwartał był większy o 0,4 mld zł w wyniku wystąpienia zdarzeń jednorazowych. W tym czasie firma otrzymała 0,3 mld zł odszkodowania z tytułu awarii instalacji Unipetrolu mającej miejsce jeszcze z 2015 r. oraz 0,1 mld zł kar za nienależyte wykonanie kontraktu budowy bloku gazowo-parowego w Płocku. Zdarzenia jednorazowe o 0,4 mld zł poprawiły również zyski w porównywalnym okresie.