Piotr Woźniak, prezes PGNiG, mówi, że złożone oświadczenie jest zgodne z dążeniem naszego kraju do uzyskania bezpieczeństwa dostaw surowców energetycznych oraz z zapisami obowiązującej strategii grupy kapitałowej. Ponadto w ostatnich czterech latach koncern podjął istotne działania zmierzające do dywersyfikacji kierunków pozyskania gazu ziemnego do Polski. – Spółka zawarła długoterminowe kontrakty na dostawy LNG i prowadzi akwizycje złóż gazu ziemnego na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, co w połączeniu z działaniami operatora systemu przesyłowego w zakresie rozbudowy gazociągów pozwala na zakończenie kontraktu jamalskiego w terminie zgodnym z jego postanowieniami – twierdzi Woźniak.

Kontrakt jamalski zawarto 25 września 1996 r. Na jego mocy PGNiG może importować z Rosji do 10,2 mld m sześc. błękitnego paliwa rocznie, przy czym musi odbierać przynajmniej 85 proc. tego wolumenu. Obecnie dostawy ze Wschodu zaspokajają ponad połowę naszego zapotrzebowania. Cena w kontrakcie określana jest zarówno na podstawie kursu ropy, jak i cen gazu na rynkach zagranicznych. W ostatnich kwartałach była wyższa niż ceny rynkowe na giełdach europejskich, co powodowało, że grupa PGNiG ponosiła na handlu tym surowcem istotne straty.

Ponadto kontrakt jamalski nie zawsze był w pełni realizowany. Od września 2014 r. do marca 2015 r. Rosjanie ograniczali dostawy błękitnego paliwa wbrew ustaleniom zawartym w umowie. Co jakiś czas, zwłaszcza zimą, gdy zapotrzebowanie na gaz jest największe, dochodziło z kolei do wstrzymywania dostaw ze Wschodu. Dla przykładu w styczniu 2009 r. PGNiG musiało wprowadzić ograniczenia w dostawach surowca dla PKN Orlen i Zakładów Azotowych Puławy w związku z wstrzymaniem przez Rosję przesyłu surowca na Ukrainę i tranzytu przez terytorium ukraińskie do państw europejskich.

Notowania akcji na stronie:

www.parkiet.com/spolka/polskie_gornictwo_naftowe_i_gazownictwo