Dwa lata temu UOKiK postawił zarzuty sześciu przedsiębiorcom współpracującym przy budowie gazociągu Nord Stream 2 (połącznie z Rosji do Niemiec przebiegające po dnie Bałtyku). Chodziło o rosyjski Gazprom, francuski Engie Energy (zarejestrowany w Szwajcarii), niemiecki Uniper, austriacki OMV, holendersko-brytyjski Shell i niemiecki Wintershall (ostatnie cztery spółki są zarejestrowane w Holandii). Przeprowadzone wówczas postępowanie wykazało, że w 2017 r., pomimo braku zgody na utworzenie wspólnego przedsiębiorcy, sześć wymienionych spółek zawarło szereg umów dotyczących finansowania Nord Stream 2. Ponadto ustanawiając zastaw na akcjach Nord Stream 2 stały się „quasi" akcjonariuszami tej spółki. Według UOKiK w przypadku niewypełnienia umowy kredytowej przez Gazprom przejęliby akcje spółki budującej gazociąg. Co więcej korzyści i zobowiązania związane z udziałem w całym przedsięwzięciu były dla wszystkich jasno ustalone.
- W grudniu 2015 r., w momencie pierwszego zgłoszenia utworzenia joint venture, uczestnicy skonkretyzowali „zamiar koncentracji", który nigdy z ich planów nie zniknął. Każdy kolejny ruch to jedynie próba przekształcenia formy uczestnictwa - mówi cytowany w komunikacie prasowym Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. Dodaje, że wszystkie podmioty były świadome podejmowanych działań, gdyż dokładnie ci sami przedsiębiorcy w tych samych udziałach finansowali wcześniej utworzenie gazociągu Nord Stream 1 (to również połączenie biegnie po dnie Bałtyku z Rosji do Niemiec). Zdaniem prezesa UOKiK dalsze działania firm uczestniczących w nowym projekcie były obejściem obowiązku uzyskania jego zgody na utworzenie spółki finansującej budowę rurociągu. Cel wszystkich działań był identyczny, gdyż zarówno utworzenie joint venture, jak i zawarcie późniejszych umów miało na celu sfinansowanie budowy.
- Gdyby projekt był tylko finansowy, wówczas Gazprom spokojnie mógł uzyskać finansowanie od Rządu Federacji Rosyjskiej czy z banków komercyjnych, być może byłby w stanie zrealizować go samodzielnie. Należy podkreślić, że działanie w charakterze instytucji finansowej nie należy do podstawowej działalności żadnego z pozostałych uczestników koncentracji - twierdzi Chróstny. Dodaje, że finansowanie wspólnego przedsiębiorcy dokonywane przez uczestników rynku gazu, a nie instytucje finansowe, świadczy o wystąpieniu wspólnych interesów gospodarczych pomiędzy tymi wszystkimi podmiotami. - Bez udziału tych podmiotów Nord Stream 2 nie byłby w stanie funkcjonować i prowadzić projektu budowy gazociągu w ramach Unii Europejskiej, a zatem prawdopodobnie w ogóle by nie powstał - wyjaśnia Chróstny.
Według UOKiK spółki finansujące gazociąg działały umyślnie, dlatego zostały ukarane maksymalnymi sankcjami finansowymi wynoszącymi w każdym przypadku 10 proc. rocznego obrotu. W efekcie na Gazprom nałożono prawie 29,1 mld zł kary, na Engie Energy 55,5 mln zł, na Uniper 29,9 mln zł, na OMV 87,7 mln zł, na Shell 30,2 mln zł i na Wintershall 30,8 mln zł. Ponadto prezes UOKiK nakazał stronom rozwiązanie umów zawartych, by finansować Nord Stream 2. To ma pozwolić na przywrócenie stanu konkurencji sprzed dokonania koncentracji. Spółki mają 30 dni od otrzymania decyzji na rozwiązanie kontraktów, zaś w przypadku zaskarżenia decyzji do sądu od jej uprawomocnienia.
- Nie znalazłem żadnych okoliczności łagodzących. Działania sześciu spółek wywarły negatywny wpływ na konkurencję na rynku gazu ziemnego w Polsce, który odgrywa ogromną rolę dla całej gospodarki, w tym sytuacji gospodarstw domowych - mówi Chróstny. Jego zdaniem uruchomienie Nord Stream 2 zagrozi ciągłości dostaw gazu do Polski. Ponadto wysoce prawdopodobny jest również wzrost cen surowca, którym zostaną obciążeni polscy konsumenci. - Realizacja tej inwestycji zwiększa zależność ekonomiczną od rosyjskiego gazu nie tylko Polski, ale i innych krajów europejskich. Pod względem bezpieczeństwa energetycznego przedsięwzięcie to dzieli Europę na dwie części, z granicą na Odrze - uważa Chróstny.