– Konsumpcja, która miała być siłą napędową polskiej gospodarki, rozczarowuje, a to przekłada się na pesymistyczne odczucia w handlu. W żadnym z sześciu badanych sektorów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, aby subindeks choć raz nie osiągnął wartości 50 pkt. Poza handlem. Wskaźnik dla tego sektora spada trzeci raz z rzędu i niewiele wskazuje na to, aby w kolejnym pomiarze czy nawet w tym roku ten stan miał się zmienić. Z danych GUS wynika, że sprzedaż detaliczna choć rośnie, to dynamika rozczarowuje. Podobnie koniunktura w Unii Europejskiej słabnie, co bez wątpienia wpływa na nasz kraj. Potrzebujemy impulsu, aby „handlowcy” zostali wybudzeni z letargu – mówi Radosław Woźniak, prezes EFL.
Czy tym impulsem będą zakupy Polaków – być może pokażą to lipcowe dane.
Polacy szykują się na gorsze czasy
Czy gospodarstwa domowe oszczędzają na przyszłość? Ostatnie dane NBP dotyczące podaży pieniądza za czerwiec (dane za lipiec bank centralny poda 23 sierpnia) wskazywały na wzrost oszczędności – ale w segmencie depozytów bieżących, do których zaliczane są konta oszczędnościowe. Te służą wprawdzie do oszczędzania, ale w przeciwieństwie do lokat terminowych można je uszczuplać bez utraty odsetek. Jak przypominał Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, w ostatnich latach czerwiec zazwyczaj przynosił sięgające kilku miliardów złotych wzrosty depozytów ludności. – To czas wyższych niż w maju pensji (o ich ruchome składniki), a równocześnie to czas umiarkowanych wydatków. Tegoroczny wzrost poziomu środków okazał się zbliżony do oczekiwanego – stwierdził.
Pytanie, co przyniósł lipiec – okres zwiększonych wydatków wakacyjnych, a również zakupowych. Zapowiedzią. choć niejednoznaczną, był poziom gotówki w obiegu. W czerwcu zwiększył się o 4,10 mld zł, tj. 1,1 proc., do 380,57 mld zł. Jak zauważa Piotr Soroczyński, okazał się o 26,76 mld zł i 7,8 proc. wyższy niż przed rokiem (w maju był wyższy niż przed rokiem o 6,0 proc.). – W ostatnich latach czerwce przynosiły raczej spadki poziomu gotówki w obiegu, a tym razem miał miejsce wyraźny wzrost. Istotnie też w ostatnich miesiącach wzrosła roczna dynamika tej pozycji. Pozostaje niższa od dynamiki całej podaży pieniądza, ale już tak bardzo nie odstaje. Może to oznaczać, że szykujemy się do większych wydatków (zakupów lub wakacji), ale może też oznaczać szykowanie się na bardziej niepewny czas – zastanawia się główny ekonomista KIG.
I rzeczywiście. Jak podaje Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych BIEC, w sierpniu wzrosły oczekiwania inflacyjne konsumentów. Odsetek ankietowanych osób oczekujących w najbliższych miesiącach wzrostu cen zwiększył się do ponad 87 proc. (z 81 proc. przed miesiącem i 79 proc. przed rokiem). W największym stopniu zwiększyła się grupa ankietowanych spodziewających się szybszego od dotychczasowego tempa wzrostu cen oraz grupa osób spodziewających wzrostu cen w tempie niższym niż dotychczasowe. Ubyło zaś osób spodziewających się spadku cen.