Już w młodości miałem zamiłowanie do handlu. Znaczące sukcesy zaczęliśmy odnosić razem z żoną w latach 90., gdy na większą skalę zajęliśmy się importem, m.in. przypraw i bakalii – opowiada o początkach swojej przygody z biznesem Jan Kolański. Mało jednak brakowało, by doświadczenia związane z urzędem skarbowym zniechęciły go do prowadzenia firmy.
[srodtytul]Znów start od zera[/srodtytul]
– Była to pierwsza połowa lat 90. Przepisy podatkowe nie były jednoznaczne i różnie można było je interpretować. W naszej firmie, Ziołopeksie, po kontroli organów podatkowych dostaliśmy niezasłużenie gigantyczny domiar podatku VAT oraz bardzo wysokie odsetki od rzekomo nieuregulowanego zobowiązania – wspomina Kolański.
Spółka zapłaciła wtedy całą karę, by uniknąć egzekucji ze strony organów podatkowych. – Były to bardzo trudne czasy, zarówno dla firmy, jak i dla mojej rodziny. Sprzedałem wszystko, co miałem, aby spłacić naliczoną, jak się później okazało, niesłusznie karę i zacząłem walczyć o sprawiedliwość. Zaczynaliśmy znów prawie od zera – wspomina.
Walka o zwrot VAT trwała trzy lata. W końcu w 1998 roku Kolański wygrał sprawę. – Dużo zawdzięczam mojej rodzinie i pracownikom, którzy wierzyli w naszą sprawę i wykazali się ogromnym zaangażowaniem – mówi inwestor.