Okiem ekspertów. Giełda, maklerzy, emitenci oraz zarządzający – jaka jest kondycja rynku kapitałowego?

Publikacja: 05.11.2018 12:22

Okiem ekspertów. Giełda, maklerzy, emitenci oraz zarządzający – jaka jest kondycja rynku kapitałowego?

Foto: Bloomberg

Marek Dietl, prezes, Giełda Papierów Wartościowych.

materiały prasowe

Z jednej strony awans do grona rynków rozwiniętych według metodologii FTSE Russell, a z drugiej problemy z płynnością, nowymi emitentami, kłopoty inwestorów instytucjonalnych, głębokie zmiany zachodzące w branży maklerskiej. Jaka faktycznie jest więc kondycja rynku kapitałowego w Polsce?

Obserwujemy obecnie zderzenie dwóch zjawisk związanych również ze zmianami generacyjnymi. Z jednej strony mamy do czynienia z eksplozją przedsiębiorczości i wchodzeniem w świat biznesu zupełnie nowego pokolenia, wychowanego wedle globalnych standardów i mającego globalne ambicje. Z drugiej zaś jest tradycyjny rynek kapitałowy, który musi sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie dotyczące kształtu swojej przyszłej działalności. Aby rynek mógł dobrze działać i sprostać oczekiwaniom i ambicjom nowego pokolenia przedsiębiorców, powinien się otworzyć na kilka elementów. W rozważaniu o swojej kondycji i rozwoju wspólnie powinniśmy się odnosić nie do siebie czy regionu, ale do świata – dążyć do tego, by być w gronie najlepszych rynków kapitałowych na świecie. Dotychczasowe osiągnięcia rynku powinny być ocenione wysoko. Niezależnie jednak od dotychczasowego modelu działania i zasług musimy się także otworzyć na nowe rozwiązania organizacyjne i technologiczne. Tylko przez ambitny program ekspansji można kreować nową jakość. Pomóc w tym procesie może sprzyjające otoczenie, dlatego nowa strategia rynku kapitałowego, która ma likwidować bariery rozwoju, jest w tym kontekście bardzo istotna. Drugi ważny element to oczywiście PPK, które mają zbalansować źródła finansowania gospodarki. Bez finansowania kapitałowego trudno bowiem oczekiwać skokowego wzrostu produktywności.

Czy strategia rynku i PPK nie są tworzone zbyt późno? Czy przypadkiem nie przegapiliśmy swojej szansy?

Przed nami jeszcze wiele wyzwań, natomiast obrany kierunek na pewno jest słuszny. Awans do grona rynków rozwiniętych pokazał, że nie straciliśmy czasu i stworzyliśmy odpowiednią bazę ekonomiczną. Teraz musimy pracować nad czynnikami, które będą nas wyróżniały. Jest wiele przykładów rynków, które kiedyś nie były mocno rozwinięte, ale wykonały bardzo duży ewolucyjny skok. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, aby zastosować podobny manewr. Dziś zdecydowanie najważniejszym wyzwaniem dla rynku jest stanie się atrakcyjnym dla nowej generacji, która jest bardzo wymagająca.

Dziś jednak mamy wielki problem zaufania do rynku...

Jakość danego środowiska poznaje się przede wszystkim po jego zdolności do naprawy sytuacji, jej oczyszczenia. Moim zdaniem szybkie reagowanie jest podstawą odbudowy zaufania do rynku. Takie działania mają miejsce – obecnie wzmacniany jest nadzór oraz poziom ochrony inwestorów lokujących pieniądze na rynku kapitałowym, wprowadzane są nowe regulacje. Jednocześnie warto pamiętać, że mamy na warszawskim parkiecie setki uczciwych spółek, które regularnie pracują na zaufanie inwestorów.

Waldemar Markiewicz, prezes, Izba Domów Maklerskich

materiały prasowe

Rynek kapitałowy przeżywa jeden z najtrudniejszych okresów w ostatnich latach. Niska płynność, brak debiutów, problemy branży TFI, zmiany na rynku maklerskim, sprawa GetBacku. To tylko chwilowe problemy czy wielki kryzys?

Mam głęboką nadzieję, że to przejściowe problemy. Faktycznie liczba debiutów giełdowych utrzymuje się na niskim poziomie, przypadki wycofywania spółek z obrotu giełdowego zdarzają się nader często i zmniejszyła się aktywność inwestorów, szczególnie indywidualnych. W związku z tym potrzebne są dziś pilne zmiany. Z nadzieją oczekujemy na publikację strategii rozwoju rynku kapitałowego. Dokument ten może mieć przełomowe znaczenie dla przyszłości rynku kapitałowego w Polsce, jeśli uwzględni wyzwania, z którymi mierzy się rynek. Skuteczna realizacja strategii zależeć będzie m.in. od właściwego ustalenia celu strategii, którym w moim przekonaniu powinno być coroczne zwiększanie udziału rynku kapitałowego w finansowaniu potrzeb rozwojowych polskich przedsiębiorstw oraz powołania „czempiona rynku kapitałowego" – tj. przedstawiciela rządu, który będzie odpowiadać wyłącznie za realizację strategii i będzie corocznie składał publiczne sprawozdanie ze stopnia jej realizacji.

Mamy też problem z zaufaniem do rynku. Czy wierzy pan, że uda się to zaufanie odbudować i jak długi może być to proces? Kto powinien wziąć odpowiedzialność za to, aby to zaufanie odbudować?

Obowiązek dbałości o wizerunek rynku kapitałowego spoczywa na wszystkich jego uczestnikach. Aby odbudować wizerunek rynku, niezbędne jest zwiększenie jego wiarygodności. Do tego potrzebne jest dobre prawo i właściwy nadzór nad rynkiem. Ale co szczególnie ważne, prawo musi być skutecznie egzekwowane. Dlatego postulujemy powołanie sądu rynku kapitałowego. W ramach budowy zaufania kluczowa kwestia to również corporate governance. Największe polskie spółki z WIG20 powinny wytyczać standardy dla całego polskiego rynku kapitałowego.

Dziś przed rynkiem kapitałowym rysuje się więcej szans czy zagrożeń?

Rynek kapitałowy nie istnieje sam dla siebie tylko dla całej gospodarki. A wyzwaniem dla całej gospodarki, dla polskich przedsiębiorstw, jest zwiększenie produktywności i zdolności konkurencyjnej. Źródłem produktywności są zaś innowacje, które finansowane są głównie przez rynki kapitałowe, a nie przez system bankowy. Dlatego sprawą o krytycznym znaczeniu jest znaczne zwiększanie udziału rynku kapitałowego w finansowaniu wzrostu gospodarczego. Na dziś jesteśmy daleko w tyle nie tylko w stosunku do USA, ale także zdecydowanej większości krajów UE. Do tego potrzebne są odpowiednie regulacje wspierające rozwój rynku. Istotne są także zachęty dla emitentów, tak aby chcieli korzystać z finansowania giełdowego. Dodatkowo niezbędne jest stworzenie warunków dla budowania krajowej bazy inwestorów z korzyścią dla polskich dynamicznych, innowacyjnych przedsiębiorstw, które poszukują środków na rozwój. To ostatnie jest ważne również w kontekście zaangażowania inwestorów z zagranicy. Podstawowe pytanie, jakie brokerzy dostają od nich przy okazji ofert publicznych, brzmi: „co zrobią krajowe podmioty?". Jeśli lokalny kapitał angażuje się w jakąś emisję, to łatwiej ściągnąć też ten z zagranicy. Zagraniczni inwestorzy w pewnej mierze bazują na znajomości rynku i danej spółki przez lokalne podmioty. Konieczne jest także wzmocnienie krajowej branży domów maklerskich, które wspierają polskie przedsiębiorstwa w pozyskiwaniu kapitału na rozwój i krajowych inwestorów. Obecnie branża maklerska na działalności podstawowej od kilku lat notuje straty. Konsekwencją tego jest mniejsze pokrycie analityczne, czyli słabszy dostęp inwestorów do wiedzy o spółkach. To jest barierą i ogranicza zainteresowanie inwestorów spółkami.

Mirosław Kachniewski, prezes, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

materiały prasowe

Debiutów na GPW w tym roku jest jak na lekarstwo. To efekt nastrojów panujących na rynku czy po prostu giełda przestała być atrakcyjnym miejscem dla przedsiębiorców?

Niskie wyceny akcji w połączeniu z dobrymi warunkami finansowania bankowego powodują, że emisja akcji nie jest obecnie atrakcyjną formą finansowania rozwoju przedsiębiorstwa.

Tylko czy giełda dla emitentów to jeszcze korzyści czy może głównie obowiązki?

Debiut giełdowy od zawsze wiązał się z obowiązkami wobec inwestorów. Problem w tym, że w ostatnich latach obowiązki te zostały bardzo rozszerzone, a korzyści z notowań dramatycznie spadły. Wiele spółek wpadło w swoistą „pułapkę giełdową", gdyż zasady gry uległy bardzo istotnej zmianie. Nie jest zatem zaskoczeniem, że trzeci rok z rzędu będziemy mieli więcej delistingów niż debiutów.

Co jest największą bolączką spółek publicznych?

Poza wskazanymi wcześniej problemami natury regulacyjnej wskazać należy na rosnącą frustrację wynikającą z niepoważnego traktowania. Instytucje infrastrukturalne wykorzystują swą pozycję monopolistyczną wobec emitentów, nie traktują ich jako klientów, tylko jak podmioty, które – z uwagi na rozpoczęcie notowań na danym rynku – są niewolnikami, o których nie trzeba dbać, z których zdaniem nie trzeba się liczyć. Pomimo dramatycznego wzrostu bezpośrednich kosztów notowań, kosztów zgodności z nowymi regulacjami, ryzyk wynikających z tych regulacji i potencjalnych sankcji emitenci są pozostawieni sami sobie. Nie mają tu wsparcia ze strony giełdy czy nadzorcy. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest ucieczka z rynku i to właśnie emitenci robią.

Dużo mówi się o PPK i strategii rynku kapitałowego. Czy faktycznie projekty te mogą pomóc naszemu rynkowi? Jeśli nie, to gdzie szukać ratunku?

PPK w najlepszym razie będzie umożliwiać odebranie podaży akcji, którą generować będą OFE zmuszone do sprzedaży akcji wynikającej z coraz bardziej ujemnych przepływów finansowych – takie będą skutki mechanizmu „suwaka", tj. przesuwania z OFE do ZUS coraz większych zasobów finansowych. Matematycznie nie wydaje mi się możliwe, aby program PPK spowodował zwiększenie popytu. Bardziej liczyłbym na ewentualny czynnik psychologiczny, ale – biorąc pod uwagę poziom zamieszania wynikający ze zmian, brak przekonującego wyjaśnienia, dlaczego PPK miałyby być lepsze od OFE (które przy okazji ich rozbioru ukazane zostały społeczeństwu jako samo zło) – nie przewiduję, aby mogło się to ziścić. Ratunkiem mogłoby być wdrożenie nowej strategii rozwoju rynku kapitałowego, ale jest ona zbyt dobra, aby została choćby opublikowana, o wdrożeniu nawet nie wspominając. Przewiduje ona powstanie bardzo nowoczesnego rynku, ale kosztem wielu działań dostosowawczych ze strony najważniejszych graczy – regulatora, nadzorcy, instytucji infrastrukturalnych i pośredników. Obawiam się, że wybiorą oni bieżący, choćby krótkotrwały komfort zamiast długoterminowego wzrostu wymagającego jednak doraźnych prac i wyrzeczeń.

Marcin Dyl, prezes, Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami

materiały prasowe

Wierzy pan, że gigantyczne odpływy z funduszy akcji uda się zatrzymać w najbliższym czasie? A może największe uderzenie umorzeń jeszcze przed nami?

Powstrzymałbym się od takich przymiotników. Odpływy z funduszy akcji to konwersja oszczędności w kierunku funduszy o bezpieczniejszej strategii. Inwestorzy po dobrym 2017 roku przenieśli swoje pieniądze do funduszy o charakterze dłużnym. Zachęcam do szerszego spojrzenia na ten problem. W 2017 roku indeks szerokiego rynku WIG wzrósł o 23 proc. Z kolei przez pierwsze trzy kwartały 2018 roku jego wartość spadła o 8 proc. W tym czasie klienci przenieśli środki do funduszy pieniężnych i gotówkowych. W sumie od stycznia do września 2018 roku z funduszy akcji, mieszanych i absolutnej stopy zwrotu klienci wypłacili netto 5,9 mld zł. Z kolei do funduszy dłużnych i pieniężnych w analogicznym okresie wpłacono netto aż 11,6 mld zł. Zatem napływy netto funduszy rynku kapitałowego w roku 2018 (do września włącznie) to wciąż 5,7 mld zł na plusie. Zasadą funkcjonowania rynków kapitałowych jest cykliczność, gdzie występują cykle krótkie i długie. Ich przyczyny mogą być wywoływane różnymi czynnikami, mniej lub bardziej spektakularnymi, a ich interpretacja jest trudna. Jednakże każdy, kto choć trochę rozumie, na czym polega inwestowanie, przyjmuje do wiadomości istnienie tego zjawiska. Co bardziej wytrawni inwestorzy korzystają na dynamicznym spadku cen i ogólnej aktywności. Powstrzymałbym się więc od defetyzmu, ponieważ działa to na niekorzyść rynku i całej gospodarki.

Na ile jest to pochodna sytuacji rynkowej, a na ile spadku zaufania do rynku kapitałowego, a także branży TFI?

Jak wspomniałem, mamy słabszy okres na giełdzie – przez pierwsze trzy kwartały 2018 WIG stracił 8 proc., mWIG40 – 14 proc., a sWIG80 –21 proc. Po drugie oczywiście sprawa obligacji korporacyjnych emitowanych przez podmioty, gdzie istnieje obawa związana z ich wykupieniem, czy sprawy zarządzania funduszami sekurytyzacyjnymi, wpłynęły na rynek. W konsekwencji nastąpiła sprzedaż aktywów przez niektóre TFI w celu obsłużenia większej niż zwykle skali umorzeń. Jednak pragnę podkreślić, że problemy kilku TFI nie powinny rzutować na cały rynek. Eskalowanie problemu nikomu nie służy, zaś stawianie w jednym rzędzie funduszy zamkniętych razem z FIO jest z założenia błędem, rządzą się bowiem innymi prawami, są skierowane do innych grup docelowych, wymagają innego poziomu inwestycji. Trzeba przywrócić należyte spojrzenie na nasz rynek, liczący ponad ćwierć wieku. Fundusze powstały, by pomagać w osiągnięciu długoterminowych korzyści z inwestowania. Pierwsze fundusze w Polsce miały charakter mieszany: akcyjno-obligacyjny. Poprzez gromadzenie pieniędzy od wielu inwestorów nabywały papiery wartościowe, co daje korzyści skali, wyższy poziom dywersyfikacji, zapewnia płynność i profesjonalne zarządzanie.

Czy jednak nie jesteśmy właśnie świadkami głębokich zmian na rynku TFI? W którym kierunku one mogą pójść?

W Polsce działa dziś ponad 60 TFI, a w funduszach jest zgromadzonych ponad 300 mld zł. Dynamika tworzenia nowych spółek jest nieco słabsza, być może rynek nie potrzebuje aż tak wielkiego zróżnicowania. Jeżeli wśród działających obecnie TFI są podmioty, które złamały prawo, to powinny za to odpowiedzieć, ale ferowanie wyroków nie należy do nas. Rynek się oczyści, nastąpią zmiany w jego architekturze, ale to proces naturalny i nieunikniony. Nie rozciągałbym spraw jednostkowych na wszystkich, bo generalizacja w tym przypadku nie jest właściwa.

A co z PPK i strategią rynku kapitałowego? To ostatnia nadzieja dla naszego rynku?

Rynek będzie trwał, rozwijał się i dojrzewał. Grupowe programy oszczędnościowe, wzbogacone o przywileje oraz stymulowane przez państwo oczywiście będą wspierały rozwój produktów inwestycyjnych. Niewątpliwą ich zaletą będzie również edukowanie społeczeństwa w sprawach finansowych i przekonywanie o konieczności oszczędzania na cele emerytalne. Fundusze przetrwają, umocnią się. Na rynku pozostaną marki i produkty, które podołają wysokim standardom regulacyjnym, ich działania nie budzą żadnych wątpliwości i wśród inwestorów cieszą się dużym zaufaniem. PRT

Parkiet PLUS
Problem deponentów: co szybciej spadnie – inflacja czy stopy?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów