Mimo utrzymującego się napięcia i niepewności w kwestii relacji amerykańsko-chińskich, podsycanych przez Donalda Trumpa, inwestorzy starali się tym nie przejmować, choć świadomość zagrożeń nie pozwalała na nadmierny optymizm.
We Frankfurcie lepiej niż na Wall Street
Donald Trump wciąż podkręca emocje, starając się „przymusić" do spotkania prezydenta Chin, i grozi rozszerzeniem ceł importowych, jeśli nie dojdzie do rozmów i ustępstw. Taka taktyka wydaje się niezbyt skuteczna i świadczy raczej o zniecierpliwieniu z powodu braku „sukcesów". Po raz kolejny strofuje też Rezerwę Federalną za utrzymywanie zbyt wysokich jego zdaniem stóp procentowych. Tymczasem Światowa Organizacja Handlu przestrzega przed konsekwencjami konfliktu handlowego i stosowaniem restrykcyjnych ceł.
Na razie to wszystko nie robi na inwestorach zbyt dużego wrażenia, ale z pewnością nie pomaga bykom. Mimo że wojna handlowa uderza w niemiecką gospodarkę, ostatnie dni przyniosły 1-proc. zwyżkę indeksu we Frankfurcie i jego powrót powyżej 12 tys. punktów. S&P500 do czwartku zyskiwał za to jedynie 0,6 proc. i bez powodzenia starał się sforsować poziom 2900 punktów. Jeśli ta sztuka nie powiedzie się w najbliższym czasie, można się będzie obawiać spadkowej korekty na Wall Street. Tymczasem 2900 punktów udało się przekroczyć indeksowi w Szanghaju, który do czwartku zyskiwał niemal 3 proc. Wciąż jednak trudno tu mówić o przełomie, a raczej o nerwowej konsolidacji trwającej od początku maja. Taki stan będzie prawdopodobnie utrzymywał się do czasu wznowienia negocjacji amerykańsko-chińskich lub zaostrzenia napięcia w tej kwestii. Zmienne nastroje panowały na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets (ETF) w pierwszej połowie minionego tygodnia zwyżkował, pokonując we wtorek poziom 42 punktów, by w kolejnych dniach wejść w fazę spadkowej korekty. Efekt tych wahań to zwyżka indeksu do czwartku o 0,9 proc. i niezbyt dobre wrażenie. Nastroje na tym rynku zależą od notowań dolara. Osłabienie amerykańskiej waluty stanowiłoby impuls do kontynuacji rozpoczętej pod koniec maja tendencji wzrostowej.
GPW w górę
Mimo licznych obaw i zagrożeń na warszawskim parkiecie dominują byki. Główne indeksy, z wyjątkiem sWIG80, idą w górę już czwarty tydzień z rzędu. Wskaźnik największych spółek w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zyskał 0,9 proc., czyli o połowę mniej niż poprzednio. Osłabienie wzrostowej tendencji nie powinno jednak specjalnie dziwić ani skłaniać do pesymizmu. Po pierwsze, od dołka z połowy maja WIG20 wzrósł już o ponad 6 proc., więc impet ma prawo się zmniejszyć. Po drugie, dotarcie do poziomu 2300 punktów, który można uznać za techniczny opór, w naturalny sposób skłaniało niedźwiedzie do wyprowadzenia kontry. Choć WIG20 zyskał w ostatnich dniach tyle samo co DAX i MSCI Emerging Markets, „wizualnie" nasz indeks prezentuje się wyraźnie lepiej, między innymi dlatego, że oparł się słabszym nastrojom, jakie zagościły na rynkach wschodzących w drugiej połowie tygodnia, ale także z powodu utrzymywania względnej siły wobec światowego otoczenia w trakcie ostatniej fali wzrostowej. Nie najgorzej też prezentuje się aktywność handlu w sektorze naszych blue chips, co może świadczyć o powrocie zainteresowania ze strony kapitału zagranicznego.
Wśród największych spółek wciąż kontynuowana była bardzo dobra passa telekomów i banków, do których dołączyły także papiery KGHM. Do niedawnego spektakularnego rajdu, który przyniósł 21-proc. wzrost notowań walorów Play, byki w ostatnich dniach dołożyły koleje 8,5 proc., windując je do historycznego rekordu i rekompensując rozczarowanie, jakim było zachowanie się akcji spółki w pierwszym roku po debiucie. Na najwyższym w historii poziomie znalazły się także walory Cyfrowego Polsatu, po zwyżce o prawie 6 proc. Wzrostowy impet papierów Orange zmniejszył się do nieco ponad 3 proc., ale przecież nie co tydzień można liczyć na 23-proc. zwyżkę. WIG-telekomunikacja „awansował" do poziomu najwyższego od niemal czterech lat. Do czwartku papiery KGHM rosły o ponad 7 proc., notując największą tygodniową zwyżkę od listopada ubiegłego roku. Powrót powyżej 100 zł, do czego w czwartek zabrakło kilku groszy, byłby bardzo dobrym sygnałem, choć bez poprawy sytuacji na rynku miedzi kontynuacja zwyżki może być trudna. Optymizmu dodaje także dobra postawa największych banków. Do czwartku akcje mBanku i PKO BP rosły po 2 proc., ale od majowego dołka zyskały po 14–15 proc., a walory Santandera i Pekao poszły w górę po 10–11 proc. Odwołanie prezesa uszczupliło kapitalizację JSW o prawie 12 proc. i sprowadziło kurs akcji spółki do poziomu najniższego od prawie trzech lat. Poniedziałkowy skok notowań akcji CD Projekt o ponad 4 proc. i wyjście na poziom najwyższy w historii sprowokowały silną korektę, w efekcie której do czwartku notowania spółki zniżkowały o niemal 6 proc.