Transfer do silniejszej ligi to nadal marzenie większości zawodników biegających po boiskach Ekstraklasy. Tylko w ostatnich miesiącach, za rekordowe jak na nasze warunki pieniądze, Polskę opuściło kilku graczy nazywanych przyszłością kadry.
Ziemią obiecaną wciąż są Wyspy Brytyjskie. Jakub Moder i Michał Karbownik (obaj Brighton) czekają na debiut w Premier League, Kamil Jóźwiak gra na zapleczu ligi angielskiej (Derby County), a Przemysław Płacheta walczy z Norwich o awans do elity. Problem w tym, że ostatnio trener zaczął go pomijać przy ustalaniu składu.
– Przemek bardzo ciężko pracuje na treningach, a po nich jeszcze organizuje sobie indywidualne zajęcia. Doceniam to, ale uznałem, że z jego barków trzeba zdjąć trochę presji. To wyjdzie mu na dobre – tłumaczył Daniel Farke. Oby ta przerwa nie trwała zbyt długo i nie podzielił losu starszych kolegów.
Zgniłe jabłko
Rafał Kurzawa już pół roku po debiucie w reprezentacji pojechał z kadrą Adama Nawałki na mundial w Rosji. Zagrał w meczu o honor z Japonią (1:0), to po jego podaniu Jan Bednarek strzelił zwycięskiego gola. Miesiąc później za 850 tys. euro przeszedł do francuskiego Amiens.
To nie jest kwota, która rzuca na kolana, ale Kurzawa wyjeżdżał jako najlepszy pomocnik Ekstraklasy i po jego transferze wiele sobie obiecywano. W Ligue 1 początkowo dostawał szanse, zdobył nawet bramkę, ale do wyjściowego składu się nie przebił i po kilku miesiącach został wypożyczony do Midtjylland. Klub nie zdecydował się go wykupić, Kurzawa trafił do innej duńskiej drużyny Esbjerg fB, ale po jej spadku do drugiej ligi latem 2020 roku powrócił do Amiens, a w październiku rozwiązał z tym klubem umowę.