Ostatnie spadki cen akcji trafnie wpisują się w powiedzenie o majowej wyprzedaży. Dlaczego ceny nadal spadają? Przez kilka lat nie było wyraźnej wyprzedaży majowej, wyprzedaż odbywała się w lutym lub marcu. Spadkowy ruch cen akcji pozostaje w związku z akcją banków centralnych, które podnoszą stopy procentowe, aby – jak twierdzą – zapanować nad inflacją. Na razie podnoszą nam wszystkim koszty finansowe i tym samym piętrzą przed nami trudności. Do tego czynią dług bardziej atrakcyjnym, co także może skłonić niektórych inwestorów do ucieczki z rynku akcji. Ale nawet na takich rynkach są akcje, których ceny rosną. Zadajemy sobie więc pytanie, co trzeba mieć w portfelu w takich czasach.
Dywersyfikacja jest zawsze niezbędna. Korzystając z niej, możemy teraz dobierać te spółki, które się przeceniły, a nadal prowadzą zyskowne biznesy i powinny stanowić trzon portfela ze względu na ich wzrost, zyskowność lub pozycję na rynku. Tym samym wypada pozbyć się spółek, które zawiodły i nie ma nadziei na rychłą poprawę ich wyników. Są spółki, które mogą latami być w portfelu, a spadek ich cen należy wykorzystać do zwiększenia pozycji. Okres korekty to także okazja do wyczyszczenia portfela ze spółek, które nie odbiją się łatwo od dna i będą ciągnęły całość portfela w dół. Lepiej mieć przecież spółki dynamiczne i zdrowe, które pozytywnie zareagują na wybicie rynkowe. Zapomnijmy i pozbądźmy się tych spółek, które uwielbiamy, ale nie sprawdzają się, gdy zastosujemy obiektywną analizę ich wartości. Są takie spółki, które „przekwitły" i trzeba się ich pozbyć.
Warto natomiast zatrzymać w tym okresie spółki dywidendowe – regularnie oferujące atrakcyjne dywidendy. Jeżeli spółki mogą płacić dywidendy, to znaczy, że mają solidne cash flow, wypracowują regularnie dobre zyski i dzielą się nimi z akcjonariuszami. Przy tej kategorii warto przypomnieć, że wycena spółek podobnie jak wycena rentowności długu i jego duration mają zasadnicze znaczenie w inwestowaniu. Zdarza się, że wycena spółki osiąga ekstremalne wartości i utrzymuje się na tych poziomach przez dłuższy okres. Ale zawsze musimy pójść po rozum do głowy i dojść do realistycznej wyceny, a wówczas ceny spółek powrócą do normalnego poziomu.
To rentowności, czyli stopy procentowe, są termometrem, który określa, co jest zdrowe, a co chore w porównaniu z rentownością obligacji skarbowych. Wysoka wycena spółek wzrostowych przestaje być wówczas magiczną siłą stale pchającą te spółki w górę. W okresach korekty to wartość likwidacyjna spółki jest oceniana jako pierwszy element i największe ryzyko, a nie wzrost i cena, jaką za to płacimy. Ważne jest to, co nam zostanie, gdy przyjdzie spółkę zlikwidować, bo w ten sposób określimy poziom ryzyka, które mamy w portfelu. Dopiero przy ograniczonym ryzyku utraty wartości portfela zajmiemy się potencjalnymi wzrostami. Nie zapominajmy, że po 40 latach regularnego spadku weszliśmy w fazę inflacji i rosnących stóp procentowych.