"Pierwsze godziny czwartkowego handlu na rynku międzybankowym nie były udane dla naszej waluty, co było wynikiem utrzymującej się nerwowości na światowych parkietach, w tle której przewijały się echa wczorajszej decyzji Komisji Europejskiej o wszczęciu procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. Sytuacja uległa jednak poprawie po południu, za sprawą lepszego otwarcia się amerykańskich parkietów, który zaczął handel na niewielkich plusach" - powiedział analityk DM BOŚ, Marek Rogalski.
W jego ocenie większego wpływu na notowania nie miały natomiast publikacje danych makroekonomicznych, chociaż teoretycznie, opublikowane przez GUS dane o wzroście inflacji w kwietniu do 4,0 proc. r/r, zmniejszają perspektywę cięć stóp procentowych przez RPP w najbliższych miesiącach, co powinno wspierać złotego.
Analityk dodał, że z kolei dane z USA pokazały wzrost cotygodniowego bezrobocia do 637 tys., a wskaźnik inflacji producenckiej PPI wzrósł w kwietniu powyżej oczekiwań.
"Notowania euro/dolara po spadku w okolice 1,3530, po lepszym otwarciu się rynków akcji powróciły w okolice 1,36. Nie można wykluczyć, iż w przypadku pozytywnego rozwoju wypadków na Wall Street (odbicia po wczorajszych spadkach) będziemy świadkami wzrostu kursu krzyżowego w okolice 1,3650, a w przypadku złotego przetestowane zostaną okolice 4,45 za euro" - przewiduje Rogalski.
W czwartek ok. godz. 17:20 za jedno euro płacono 4,4740 zł, a za dolara 3,2855 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,3609