"Piątek nie przyniósł szczególnych rozstrzygnięć na rynku złotego. Po południu euro oscylowało wokół 4,16 zł, a dolar był wart niecałe 2,94 zł. Można odnieść wrażenie, iż krajowy rynek wyraźnie wkracza w tzw. sezon ogórkowy, co niestety niespecjalnie cieszy tych, którzy muszą na bieżąco komentować wydarzenia" - poinformował analityk Domu Maklerskiego BOŚ Marek Rogalski.
Analityk dodał, że być może początek przyszłego tygodnia przyniesie pewną zmianę. W poniedziałek poznamy odczyt indeksu PMI dla Polski, a także szacunki resortu finansów odnośnie lipcowej inflacji.
"Kurs EUR/USD spadł poniżej 1,41, a dopiero później wzrósł do 1,4175. Przyczynił się do tego lepszy odczyt indeksu Chicago PMI o godz. 15:45 (wzrost w lipcu do 43,4 pkt. wobec prognozowanych 43 pkt.), a także dobre otwarcie indeksów na Wall Street (taki odczyt PKB powinien przecież wpłynąć na spadek ryzyka inwestycyjnego)" - dodał Rogalski.
Zdaniem analityka, prognoza dla rynku EUR/USD jest jednak dość trudna, również za sprawą fakt iż mamy koniec miesiąca, ponieważ teoretycznie zestawienie faktów dla USA i strefy euro, faworyzuje tą pierwszą. Na niekorzyść euro przemawia chociażby wczorajszy raport MFW, a także dzisiejszy odczyt dotyczący inflacji w Eurostrefie - w lipcu mogła ona wynieść -0,6 proc. r/r wobec prognozowanych -0,4 proc. r/r.
W piątek ok. godz. 17:20 za jedno euro płacono 4,1479 zł, a za dolara 2,9226 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4193.