Na rynku atmosfera jest nerwowa, mocno tracą głównie posiadacze akcji.
W weekend stało się to, na co zwracaliśmy uwagę od dawna. Były premier Silvio Berlusconi wycofał swoich ministrów z rządu Enrico Letty i wyraził chęć jak najszybszego powrotu do urn. Reakcja – ponad dwuprocentowe spadki na giełdzie w Mediolanie i szybujący spread między obligacjami włoskimi i niemieckimi.
Berlusconi przy podejmowaniu decyzji nie liczył się ze zdaniem całości partii. Wewnątrz PdL słychać głosy niezadowolenia. Niewykluczone, że część partii zbuntuje się i może dalej popierać rząd Letty. Wystarczy, że 16 senatorów z partii Berlusconiego nadal będzie popierało rząd, a ponowne wybory nie będą konieczne.
Obecny Premier dał sobie czas do środy – dopiero wtedy ma pojawić się w parlamencie razem z prośbą o wotum zaufania przed obiema izbami. Środa może być tym dniem, w którym rozstrzygnie się przyszłość rządu. Raczej niemożliwe jest aby Partia Demokratyczna ugięła się i nie głosowała za wyrzuceniem Berlusconiego z Senatu, dlatego jedyną szansą na przetrwanie rządu jest rozłam w PdL. Wtedy w teorii (nie oceniamy nikogo personalnie) sytuacja na włoskiej scenie politycznej mogłaby się ustabilizować. Berlusconi w piątek zostanie wyrzucony z Senatu a rząd być może nadal zachowa poparcie wystarczającej liczby członków PdL.
Coraz większe napięcie obserwujemy także w Stanach Zjednoczonych. Jeśli nie dojdzie do porozumienia między Demokratami i Republikanami to administracja może przejść w stan czuwania, bieżące świadczenia przestaną być wypłacane.