W ciągu ostatnich dwóch miesięcy odwiedziłem wiele krajów europejskich, bliskowschodnich i północnoafrykańskich, aby spotkać się z inwestorami instytucjonalnymi i detalicznymi. Wielu z nich zadawało mi pytania dotyczące wojny handlowej, ryzyka recesji, a nawet ryzyka politycznego związanego z wyborami do europarlamentu, jednak zaledwie kilku z nich wśród swoich głównych obaw wymieniło brexit. Wydaje się, że rynek poświęca niewiele uwagi wydarzeniom w Zjednoczonym Królestwie.
Proces polityczny niczym z Kafki
W istocie nikt, nawet brytyjski parlament, nie wie, co nas tak naprawdę czeka. Osobiście nawet nie zamierzam podejmować się próby formułowania jakichkolwiek prognoz co do wyniku obecnego procesu politycznego. Czasem stwierdzenie przez ekonomistów, że czegoś nie wiedzą, może im wręcz wyjść na dobre. Ponadto pokornie przyznaję, iż moja prognoza co do referendum z 2016 r. okazała się całkowicie błędna. Nie przyszło mi nawet do głowy, że zwolennicy opcji wyjścia z Unii mogliby wygrać. Podobnie jak wielu uczestników rynku tego dnia położyłem się dość późno, około drugiej w nocy, po tym, jak wstępne wyniki potwierdziły zdecydowane zwycięstwo frakcji prounijnej w najważniejszych okręgach wyborczych. Dwie godziny później zaczęli do mnie dzwonić moi współpracownicy, informując mnie, co się stało. Reszta jest historią.
Obecnie nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy odbędą się nowe wybory, drugie referendum, brak porozumienia z UE prowadzący do wyjścia z Unii 12 kwietnia, czy też jakimś cudem parlament zatwierdzi porozumienie May, które dotychczas trzykrotnie odrzucił. Inwestycje giełdowe zawsze wiążą się z ryzykiem, zyskiem, o ile mamy szczęście i talent, a także z wyceną niewycenialnego. Na tym polega cała sztuka. 2016 r. nauczył mnie, że należy przygotować się na najgorsze.
Twardy Brexit nieuwzględniony w wycenach
Biorąc pod uwagę ostatnią ewolucję rynków finansowych stwierdzenie, że inwestorzy nie są gotowi na twardy brexit, to za mało. Trzy tygodnie temu rozmawiałem z dwiema osobami zarządzającymi dużymi paryskimi funduszami i nawet one poinformowały mnie o zamiarze ponownego inwestowania na rynku brytyjskim ze względu na fakt, iż brexit nie stanowi już większego problemu, a wycena rynkowa jest atrakcyjna. Byłem wstrząśnięty. Może i jestem tylko prostym ekonomistą, ale kiedy patrzę na rosnące ryzyko twardego brexitu, dochodzę do wniosku, że podejście inwestorów jest zbyt lekkomyślne.
Brak porozumienia został w pełni uwzględniony w rynkowych wycenach. Na podstawie analizy CBOE Bats (obejmującej 57 indeksów z 15 krajów, regionów paneuropejskich i strefy euro, a także wskaźniki dotyczące brexitu i poszczególnych sektorów) można zauważyć, że wyniki 50 notowanych spółek o największej ekspozycji na rynek brytyjski pod względem przychodów od 1 stycznia 2016 r. są ujemne i wynoszą -4%. Uwzględniając ekonomiczne i finansowe implikacje brexitu, można się było spodziewać, że sytuacja będzie znacznie gorsza.