Wyjątkowo rozgrzane wydają się być też główne amerykańskie indeksy (rekordy na S&P oraz Dow Jones), rynek obligacji skarbowych, gdzie wartość obligacji o ujemnym oprocentowaniu sięgnęła już 13 bilionów dolarów, oraz złoto, którego notowania wspięły się na sześcioletnie szczyty.
Coś nie gra, gdy rosną wyceny zarówno aktywów ryzykownych, do których zaliczamy akcje, jak i tzw. safe heaven, czyli obligacji i złota. Dwie najistotniejsze kwestie, które wydają się być obecnie w cenie, to zawarcie porozumienia handlowego między USA i Chinami oraz ewentualna obniżka stóp procentowych przez Fed. Czy możliwe są alternatywne scenariusze? Wydaje się, że tak. W konflikcie z Chinami nie chodzi jedynie o handel. Sprawa ma o wiele szersze znaczenie i bardziej przekłada się na walkę o rolę największej gospodarki świata oraz lidera globalnego wzrostu. Można zatem uznać, że jest to raczej długoletnia batalia, w której cła są jednym z wielu rodzajów oręża. Każdy ruch z jednej strony będzie wywoływał reakcję drugiej. Warto pamiętać, że Chiny znaczną część swoich rezerw walutowych ulokowały w obligacjach USA, co bardzo łatwo może się przerodzić w podaż i wzrost rentowności. Co prawda jest to broń obosieczna, ale wojna zawsze wymaga poświęceń.
Jeśli chodzi o obniżkę stóp, to sprawa również ma dwa oblicza. Cykliczne spowolnienie, którego obecnie doświadczamy, oczywiście chętnie przyjmie wsparcie w postaci niższego kosztu pieniądza czy słabszego dolara, ale Fed pozbędzie się głównej broni do walki z ewentualną recesją, o której ostrzegają odwrócone krzywe rentowności. Fed, w odróżnieniu od innych głównych banków centralnych, podnosił stopy, ładując magazynek na gorsze czasy, ale skala obniżek, na jaką jest gotowy, wciąż jest niższa niż cięcia, które stosował w przeszłości. Nie jest więc wykluczony scenariusz, w którym okażą się mniejsze, niż oczekuje rynek, a retoryka FOMC w ślad za rosnącymi cenami może znowu wskazać na konieczność podwyższania stóp.
Oliwy do ognia dolewa jeszcze eskalacja konfliktu między USA a Iranem. Kolejna geopolityczna rozgrywka, w której tle mamy ceny ropy naftowej i kontrolę jej transportu drogą morską, czyli najważniejszą. A wszystko to odbywa się w regionie o znacznie podwyższonym ryzyku wybuchów konfliktów na tle religijnym. Taka mieszanka czynników na pewno zaowocuje zwiększoną zmiennością na rynkach. Ewentualny „risk off" w przypadku eskalacji któregoś z konfliktów może być okazją do realizacji zysków z aktywów opartych na długu i złocie, by następnie poszukać atrakcyjnych rynków akcyjnych, które powinny dyskontować nadchodzące cykliczne ożywienie. Dywersyfikacja portfela inwestycyjnego na pewno pomoże na rynkowe upały, a nieco gotówki może się przydać na letnie wyprzedaże. ¶
Jędrzej Janiak analityk F-Trust